Czyli mam dylemat z gatunku wybierania mniejszego zła: pozostać przy starym wydaniu 4:3 na DVD, o fatalnej jakości, albo kupić w lepszej jakości, ale bez pokaźnej części obrazu. Jak mówił wieszcz, choć raczej nie szyderczo, "to lubię".
Tutaj są różne koncepcje, ale ja akurat zawsze pozostaję przy starym DVD. Zresztą oglądanie polskich filmów z tych starych kopii też ma dla mnie jakiś klimat, kojarzy mi się z początkami mojej przygody z polskim kinem. A gdyby bardzo mi się zachciało wyższej jakości, to pozostaje też VOD. Generalnie jednak szkoda mi wydawać pieniędzy na wydanie, w którym są zupełnie zaburzone kompozycje kadrów.
W tej sytuacji też pozostanę przy DVD, choć oglądając je ze trzy lata temu obiecywałem sobie solennie, że kiedyś kupię porządne wydanie z wyczyszczonym obrazem, bo dla mnie to najwybitniejszy polski serial (na drugim miejscu byłby pewnie "Glina"). No ale jak słusznie piszesz, kompozycja kadru ma kluczowe znaczenie.
Swoją drogą, cóż to za problem umieścić na płytach dwie wersje, dla tych, co lubią nie mieć czarnych pasków po bokach, i dla tych, co lubią mieć kompletny obraz.