Tym razem ciąg dalszy naokoło post-grunge'owych opowieści...
Marcy Playground. Trochę grani w Trójce na wysokości debiutu (tzw self titled) z 1997 roku. I zawsze powracał tam temat nazwiska wokalisty, bo wiadomo, że my Polacy lubimy jak coś swojsko brzmi. W tym przypadku mowa o Johnie Wozniaku. Wokaliście, gitarzyście i liderze zespołu. Mamy zatem rok 1997 i mały przebój w postaci St. Joe On The School Bus oraz zdecydowanie większy (Sex and Candy)...
A jeżeli jesteśmy przy przebojach to nie można zapomnieć o Uciekającym Pociągu i zespole Soul Asylum. Kapeli, która uprawiała swoją odmianę alternatywnego rocka jeszcze głęboko w latach 80tych, w końcu, która w okresie boomu muzyki ze Seattle wydał (w roku 1992) album Grave Dancers Union. Kilka miesięcy później, już w roku 1993, większość rozgłośni radiowych i muzycznych stacji telewizyjnych grało kilka razy na dobę pochodzące z niej, wybrane na singiel, Runaway Train. Pirner (lider zespołu) spotykał się z Wynoną Ryder (pojawił się z "tego powodu" w epizodzie w Reality Bites), a potem jeszcze siłą rozpędu nagrał w 1995 poprawne Let Your Dim Light Shine. Dalej ich twórczości nie śledziłem, ale widzę, że wciąż nagrywają. Przyjaźń Davida z Kevinem Smithem (fan twórczości zespołu) sprawiła, że Gościu maczał palce przy soundtracku do Chasing Amy, a ich kawałek pojawił się w pierwszych Clerksach
Myśląc o Blind Melon przed oczami staje nam dziewczynka w okularach przebrana za pszczółkę, bohaterka teledysku do najwiekszego ich hitu, No Rain. Był 1992 rok. Ukazał się ich debiut, będący trochę hippisowską wersją grunge'u. Tkwiący gdzieś pomiędzy seattle'owskimi gigantami, a twórczością Black Crowes. Potem krytycy pochylili się nad ich sofomorem w postaci Soup, jednak lider zespołu, Shannon Hoon postanowił przedawkowac dragi i ta sympatyczna, muzyczna historia dobiegła końca
Bush. To trochę historia o wożeniu drzewa do lasu. Goście z Londynu, którzy postanowili uciec od madchesteru czy britpopowych historii, przenieść się do Stanów i tam robić swoją karierę. Ich debiut z 1994 (Sixteen Stone) to kawał świetnego rockowego grania i spory sukces za Atlantykiem (nie tylko zresztą tam). Warto też sięgnąć po jego następcę, który doszedł nawet do 1 miejsca sprzedaży w USA, a w UK wspiął się na 4 miejsce (Razorblade Suitcase). Potem było już coraz słabiej. Jeżeli chodzi o życie osobiste, Gavin Rossdale był przez wiele lat mężem Gwen Stefani (mają trójkę dzieci), a w latach 90tych spotykał się przez moment z wdową po Kurcie, Courtney Love.
Australia też miała swoją Nirvanę w postaci dzieciaków z Silverchair. Jeżeli chodzi o nich, zatrzymałem się na solidnym Neon Ballroom z 1999 roku. Potem tego typu dźwięki wywoływały u mnie co najwyżej mdłości. Wracając do "najlepszych czasów" to kluczowy był debiut w postaci Frogstomp, chociaż ja najczęściej wracałem do wydanego dwa lata później albumu Freak Show (1997). To tam znajdowała się piosenka stanowiąca przez długi czas jingiel mojej audycji w Radiu Grudziądz
Była mowa o polsko brzmiących nazwiskach. W takim razie ciąg dalszy. Tym razem rzecz o Edzie Kowalczyku. I tutaj już taka solidna półka muzyczna. Zespół Live. Ze wskazaniem na ich drugą płytę z 1994 roku. Na Throwing Copper. W samych Stanach album sprzedał się w ponad 8 milionach egzemplarzy lądując na 1 miejscu zarówno w USA jak i w Australii. Na jedynce wylądowało też, siłą rozpędu, poprawne Secret Samadhi, a kilka dobrych piosenek (może już jednak zbyt łzawych) znajdziemy na płycie The Distance to Here. Potem jeszcze było głośno o utworze Overcome, który stał się nieoficjalnym hymnem wydarzeń z 11 września 2001. Jak ktoś pamięta potworka w postaci Jak Zapomnieć zespołu Jeden Osiem L, powinien kojarzyć. Mam nadzieję jednak, że więcej osób utożsamia te dźwięki z oryginałem.
Sponge to już raczej druga/trzecia liga (pojawili się na ścieżce do Mallrats), ale gdzieś w pamięci parę średnich kawałków, głównie z dwóch pierwszych płyt (Rotting Pinata oraz Wax Ecstatic) pozostało. Plus znowu nazwisko wokalisty: Vinnie Dombrowski
Hootie and the Blowfish. Ktos powie coż to za jedni. Rzeczywiście, u nas trochę anonimowi, a to proszę państwa zespół, którego debiut z 1994, płyta Cracked Rear View, sprzedała się w USA w ilości prawie 15 milionów egzemplarzy, co daje mu 19te miejsce w historii tamtejszego rynku. Za jego plecami jest Nevermind, Ten, klasyki Beatlesów, hitowe płyty Def Leppard czy Bon Jovi. W jednym z odcinków serialowi Przyjaciele wybrali się na ich koncert. Muzyka zarówno dla japiszonów, jak i bardziej rozmarzonej części Generacji X.
Potem nagrywali podobne, solidne płyty, które już się tak dobrze nie sprzedawały. Chociaż Fairweather Johnson stało się jeszcze potrójna platyną. Czym to się jadło? Mieliśmy tutaj mieszankę balladowego grunge'u, folku, REMu, ze szczyptą southern rocka.
Marcy Playground. Trochę grani w Trójce na wysokości debiutu (tzw self titled) z 1997 roku. I zawsze powracał tam temat nazwiska wokalisty, bo wiadomo, że my Polacy lubimy jak coś swojsko brzmi. W tym przypadku mowa o Johnie Wozniaku. Wokaliście, gitarzyście i liderze zespołu. Mamy zatem rok 1997 i mały przebój w postaci St. Joe On The School Bus oraz zdecydowanie większy (Sex and Candy)...
A jeżeli jesteśmy przy przebojach to nie można zapomnieć o Uciekającym Pociągu i zespole Soul Asylum. Kapeli, która uprawiała swoją odmianę alternatywnego rocka jeszcze głęboko w latach 80tych, w końcu, która w okresie boomu muzyki ze Seattle wydał (w roku 1992) album Grave Dancers Union. Kilka miesięcy później, już w roku 1993, większość rozgłośni radiowych i muzycznych stacji telewizyjnych grało kilka razy na dobę pochodzące z niej, wybrane na singiel, Runaway Train. Pirner (lider zespołu) spotykał się z Wynoną Ryder (pojawił się z "tego powodu" w epizodzie w Reality Bites), a potem jeszcze siłą rozpędu nagrał w 1995 poprawne Let Your Dim Light Shine. Dalej ich twórczości nie śledziłem, ale widzę, że wciąż nagrywają. Przyjaźń Davida z Kevinem Smithem (fan twórczości zespołu) sprawiła, że Gościu maczał palce przy soundtracku do Chasing Amy, a ich kawałek pojawił się w pierwszych Clerksach
Myśląc o Blind Melon przed oczami staje nam dziewczynka w okularach przebrana za pszczółkę, bohaterka teledysku do najwiekszego ich hitu, No Rain. Był 1992 rok. Ukazał się ich debiut, będący trochę hippisowską wersją grunge'u. Tkwiący gdzieś pomiędzy seattle'owskimi gigantami, a twórczością Black Crowes. Potem krytycy pochylili się nad ich sofomorem w postaci Soup, jednak lider zespołu, Shannon Hoon postanowił przedawkowac dragi i ta sympatyczna, muzyczna historia dobiegła końca
Bush. To trochę historia o wożeniu drzewa do lasu. Goście z Londynu, którzy postanowili uciec od madchesteru czy britpopowych historii, przenieść się do Stanów i tam robić swoją karierę. Ich debiut z 1994 (Sixteen Stone) to kawał świetnego rockowego grania i spory sukces za Atlantykiem (nie tylko zresztą tam). Warto też sięgnąć po jego następcę, który doszedł nawet do 1 miejsca sprzedaży w USA, a w UK wspiął się na 4 miejsce (Razorblade Suitcase). Potem było już coraz słabiej. Jeżeli chodzi o życie osobiste, Gavin Rossdale był przez wiele lat mężem Gwen Stefani (mają trójkę dzieci), a w latach 90tych spotykał się przez moment z wdową po Kurcie, Courtney Love.
Australia też miała swoją Nirvanę w postaci dzieciaków z Silverchair. Jeżeli chodzi o nich, zatrzymałem się na solidnym Neon Ballroom z 1999 roku. Potem tego typu dźwięki wywoływały u mnie co najwyżej mdłości. Wracając do "najlepszych czasów" to kluczowy był debiut w postaci Frogstomp, chociaż ja najczęściej wracałem do wydanego dwa lata później albumu Freak Show (1997). To tam znajdowała się piosenka stanowiąca przez długi czas jingiel mojej audycji w Radiu Grudziądz
Była mowa o polsko brzmiących nazwiskach. W takim razie ciąg dalszy. Tym razem rzecz o Edzie Kowalczyku. I tutaj już taka solidna półka muzyczna. Zespół Live. Ze wskazaniem na ich drugą płytę z 1994 roku. Na Throwing Copper. W samych Stanach album sprzedał się w ponad 8 milionach egzemplarzy lądując na 1 miejscu zarówno w USA jak i w Australii. Na jedynce wylądowało też, siłą rozpędu, poprawne Secret Samadhi, a kilka dobrych piosenek (może już jednak zbyt łzawych) znajdziemy na płycie The Distance to Here. Potem jeszcze było głośno o utworze Overcome, który stał się nieoficjalnym hymnem wydarzeń z 11 września 2001. Jak ktoś pamięta potworka w postaci Jak Zapomnieć zespołu Jeden Osiem L, powinien kojarzyć. Mam nadzieję jednak, że więcej osób utożsamia te dźwięki z oryginałem.
Sponge to już raczej druga/trzecia liga (pojawili się na ścieżce do Mallrats), ale gdzieś w pamięci parę średnich kawałków, głównie z dwóch pierwszych płyt (Rotting Pinata oraz Wax Ecstatic) pozostało. Plus znowu nazwisko wokalisty: Vinnie Dombrowski
Hootie and the Blowfish. Ktos powie coż to za jedni. Rzeczywiście, u nas trochę anonimowi, a to proszę państwa zespół, którego debiut z 1994, płyta Cracked Rear View, sprzedała się w USA w ilości prawie 15 milionów egzemplarzy, co daje mu 19te miejsce w historii tamtejszego rynku. Za jego plecami jest Nevermind, Ten, klasyki Beatlesów, hitowe płyty Def Leppard czy Bon Jovi. W jednym z odcinków serialowi Przyjaciele wybrali się na ich koncert. Muzyka zarówno dla japiszonów, jak i bardziej rozmarzonej części Generacji X.
Potem nagrywali podobne, solidne płyty, które już się tak dobrze nie sprzedawały. Chociaż Fairweather Johnson stało się jeszcze potrójna platyną. Czym to się jadło? Mieliśmy tutaj mieszankę balladowego grunge'u, folku, REMu, ze szczyptą southern rocka.