20-01-2016, 11:40
Po niezwykle udanych moim zdaniem Bękartach wojny oraz Django mocno wypatrywałem nowego filmu Tarantino. Zaznaczę tu, że nie jestem zapalonym fanem jego twórczości, a po prostu cenię ten odmienny charakterystyczny styl kina w jego wykonaniu. Tak więc moje oczekiwania wobec filmu rosły wraz z każdym kolejnym trailerem oraz newsem.
Nienawistna ósemka to film zdecydowanie przegadany, podobnie jak Wściekłe psy, ale naturalnie jest to jego mocną stroną. Pochłaniające i zagadkowe dialogi, w których praktycznie każde słowo ma znaczenie oraz, z których wynikają później jakieś konsekwencje dla dalszego rozwoju fabuły są charakterystyczne dla twórczości Tarantino. Dzięki czemu stopniowe odkrywanie tajemnic skrywanych przez każdego z występujących bohaterów poważnie wciąga w ich otoczenie i sytuację, w której aktualnie się oni znaleźli. Rozmowy są mocne, bo nie brakuje w nich przekleństw oraz rasizmu, ale przy tym perfekcyjnie skonstruowane. Oczywiście jak już sprawy potoczą się nie po czyjeś myśli to mamy standardowo festiwal rozprutych flaków i mielonego mięsa. Można by rzec, że wszystko jest w 8 filmie Tarantino na swoim miejscu. Mój mózg pracował w trakcie seansu w celu rozpracowania sytuacji i przewidzenia kolejnych zdarzeń. Jednak to na nic się zdało, bo Tarantino i tak wybrał inną ścieżkę, po której opada kopara. Wielkie zaskoczenie to jest to czego nie zabrakło w tym tytule i właśnie za to wysoka ocena. 9/10
Po seansie miałem wrażenie, że równie dobrze można byłoby odegrać ten scenariusz na deskach teatru. Już nie mogę się doczekać kolejnego seansu, tym razem na blu w domu. A to chyba najlepsza rekomendacja dla filmu. Podsumowując: standardowo mnóstwo dialogów doprawiono krwawym i dramatycznym finałem.