12-06-2021, 16:04
Bardzo chętnie przeczytam Twoją mini-recenzję. Nie wiem, czy mam aż tak wiele do powiedzenia o "Dotyku Zen". Niewątpliwie King Hu jest tym, który nadał gatunkowi wuxia nieco większe ambicje artystyczne - "Dotyk Zen" był pierwszym chińskojęzycznym filmem nominowanym do Złotej Palmy w Cannes (ostatecznie otrzymał nagrodę za "osiągnięcia techniczne"). Jest to też chyba jeden z trudniejszych i bardziej hermetycznych filmów w twórczości tego reżysera (oprócz już zupełnie zakręconej "Legend of the Mountain"), niemniej faktycznie reżyseria, sceny walk i ogólnie atmosfera tego filmu robią spore wrażenie. King Hu zaczynał od całkiem komercyjnych hongkońskich projektów, z których rozgłos przyniósł mu "Napij się ze mną" ze studia braci Shaw. Później tworzył więcej na Tajwanie i były to filmy nieco bardziej wyrafinowane, co nie znaczy, że były mało przystępne - na przykład "Gospoda Smoczych Wrót" była na Tajwanie wielkim hitem w 1967 roku. Historia opowiedziana w tym dziele jest dość prosta, wręcz pretekstowa - mamy wielkiego złego eunucha i jego agentów oraz dobrych bohaterów, którzy z nim walczą - jednak na uwagę zasługują, o czym już wspomniałem, wyrafinowana choreografia walk, reżysera i atmosfera Chin z czasów dynastii Ming. Dlatego też ten film polecałbym w pierwszej kolejności dla chcących zapoznać się z twórczością Hu. Moim ulubionym filmem tego twórcy jest zaś chyba "Raining in the Mountain" - być może jego ostatnie arcydzieło, przy czym jest ono dość luźno związane z gatunkiem wuxia, tzn. nie mamy tam aż tak wielu walk, jak w "Gospodzie..." czy "Dotyku..." i pełnią one raczej funkcję takich stylistycznych ozdobników. Natomiast ciekawsza jest sama opowiadana historia, rozgrywająca się w buddyjskim klasztorze, gdzie rozgrywają się różne intrygi związane z wyborem nowego opata oraz z cennym zwojem przechowywanym w klasztornej bibliotece. Ten film też bardzo polecam.
Nie wiem, czy ten wspomnianym przeze mnie koreański film był pokazywany na tych VHS-owych pokazach, ale na pewno był wyświetlany w kinach. Jeśli ktoś jeszcze nie zna, to bardzo polecam stronę: http://naekranachprl.pl/ - można tam znaleźć bardzo wiele informacji o filmach rozpowszechnianych (oczywiście oficjalnie) w PRL-u.
Nie wiem, czy ten wspomnianym przeze mnie koreański film był pokazywany na tych VHS-owych pokazach, ale na pewno był wyświetlany w kinach. Jeśli ktoś jeszcze nie zna, to bardzo polecam stronę: http://naekranachprl.pl/ - można tam znaleźć bardzo wiele informacji o filmach rozpowszechnianych (oczywiście oficjalnie) w PRL-u.