(11-12-2019, 18:33)Mefisto napisał(a): Po części zgoda - ale to, co sugerujesz, to dwukrotne wywalanie kasy na ten sam film, raz "szybciej i taniej" i drugi raz w przyszłości. A po to właśnie robi się skany w 4K, żeby się o tą przyszłość nie martwić. Poza tym dobra rekonstrukcja czas zabiera tak czy siak - pod tym względem nie ma znaczenia czy robi się ją w 2k czy 4k, bo proces jest taki sam.Jestem przekonany, że i tak prędzej czy później wiele tytulow będą rekonstruować ponownie, bo jakby nie było postęp techniczny ciągle następuje i to co wyglądało dobrze kilka lat temu, można będzie zrobić lepiej. W tym momencie proces rekonstrukcji wydłużają ograniczenia sprzętu który potrzebuje więcej czasu na renderowanie. Samo usuwanie uszkodzeń i defektów to taka sama praca. Jeszcze kilka lat temu różnica w cenie była 3 krotna. Za kilka lat pewnie będzie to standard i cena podobna do 2K.
(11-12-2019, 18:33)Mefisto napisał(a): Naprawdę nie wiem czemu cały czas Twoją kartą przetargową jest ilość wydań UHD, skoro mówimy o samych rekonstrukcjach w 4K. I tak, w przypadku filmów niemieckich takowe istnieją.Tylko co z teg,o że masz zrekonstruowany kilka lat temu Nóż w wodzie skoro i tak nigdzie go w takiej jakości nie zobaczysz, podobnie jak i kilku innych polskich filmów.
(11-12-2019, 18:33)Mefisto napisał(a): Niemniej, z czysto technicznego punktu widzenia remaster w 4K robi różnicę i jest w dodatku bardziej pewną inwestycją na przyszłość, bo tak odświeżony film jest łatwiej przystosować do nowych technologii czy różnej wielkości ekranów. To jest takie proste.Masa nowych filmów o wysokim budżecie jest produkowana w 2k i upcalowana do 4k i nikt nie ma problemu z przystosowanie ich do nowych technologii. Btw w kinach większość projektorów to dalej stare poczciwe 2k.
(11-12-2019, 19:22)Mierzwiak napisał(a): Criterion, Studio Canal czy Arrow wydają masę filmów ze skanów 4K, choć niekoniecznie wszystkie są w 4K masterowane. No ale dobrze zrobione wydanie nawet ze skanu 2K to jakość nieosiągalna dla fuszerki, którą odwala się u nas.Tylko niejednokrotnie wprowadzają w błąd pisząc o masterze 4k gdy faktycznie było 2k (Przypadek, Dekalog, Kanał). Zgoda, oni tam znają się na rzeczy i wyciskają ze źródła tyle ile się da. Może dlatego że wydania te sprzedaje się na całym świecie, a nasze kiepsko nawet na rodzimym rynku.
(11-12-2019, 19:22)Mierzwiak napisał(a): Odnawiasz film w rozdzielczości wyciskającej wszystkie soki z materiału źródłowego, po czym transferujesz go z powrotem na taśmę tworząc świeżutką, piękną kopię (kopie) które należycie przechowywane przetrwają kolejne dekady. Tu chodzi o zabezpieczenie i dbanie o dziedzictwo kulturowe, a nie tylko fanaberię jakiegoś Mierzwiaka SmileTylko wszystko rozbija się o pieniądze, a tych jest nie wiele. Wystarczy zobaczyć ile filmów odnowiono pomiędzy 2014 a 2018, a ile ich było przed 2013. Poza tym aby zabezpieczyć film można wykonać digitalizację które jest wielokrotnie tańsze niż rekonstrukcja i 4k zrobić jak będą na to środki. Zresztą co z tego że film będzie w świetnej jakości UHD jeśli wydawca zmasakruje go np DNRem.
(11-12-2019, 19:22)Mierzwiak napisał(a): Specjaliści zgadzają się, że skan 4K wystarczy by uzyskać wszystkie detale z taśmy 35 mm, z drugiej strony są różne rodzaje filmu (o różnym stopniu ziarnistości), a i wiele zależy też od oświetlenia na planie itd.Taśma filmowa taśmie nierówna.
"Wodzirej" powstał w 1977 roku, więc to obraz stosunkowo nowy. Mimo to jego twórcy nie mieli dostępu choćby do dobrych głośników czy taśm filmowych. Wówczas promowano firmę Orwo, a taśmy Kodaka były u nas niedostępne. Do tego należy dodać, że poprzednia epoka niezbyt dobrze obchodziła się z filmami.
https://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/762100,Zrekonstruowany-Wodzirej-juz-na-ekranie
Mam dziwne przeczucie, że już na pierwszym etapie napotykacie problemy?
Zgadza się. Było nawet tak, że musieliśmy pracować prawie rok przy „Rękopisie znalezionym w Saragossie” Wojciecha Hasa, bo nie było negatywu. Podobną sytuację mieliśmy teraz przy „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy, którego negatyw po 60 latach zniknął bezpowrotnie.
Jak radzicie sobie w takich sytuacjach?
Jeżeli jest to możliwe ratujemy się innymi dostępnymi materiałami, jak np. pozytyw, czyli jedna z kolejnych wersji wzorcowego negatywu, która niestety cechuje się też pewnymi ubytkami. Taki materiał ma mniejszą ostrość, mniejszą liczbę szczegółów, inny poziom zaziarnienia obrazu, czy rozpiętość tonalną, więc już na starcie jest z nim znacznie więcej pracy.
Czyli można powiedzieć, że w negatywie cała nadzieja.
Tak, ale jego stan też nieraz pozostawia wiele do życzenia. Przez lata filmy często były po prostu zapomniane, a ich kopie niszczone, bo nie przynosiły dochodów. Nieraz pozbywano się też starych i uszkodzonych filmów, by zwolnić miejsce w przeładowanych magazynach. Największym czynnikiem był jednak powód czysto ekonomiczny, niszczono je np. w celu odzyskania srebra z taśm filmowych. Były też powody natury estetycznej, takie jak zbyt „prymitywny” język i forma starych filmów, które wypierane były kolorowymi i udźwiękowionymi obrazami. Nie należy także zapominać o interwencji cenzorów, pożarach w archiwach, bankructwach producentów. Tak też było w Polsce, na dodatek częstą praktyką stosowaną przez archiwistów było wycinanie uszkodzonych fragmentów taśmy światłoczułej, pozostawienie powstałej w ten sposób dziury lub wklejanie w jej miejsce fragmentów z innej kopii. Dlatego jednym z naszych zadań jest wykonanie zabiegów polegających na spasowaniu odmiennych materiałów filmowych, by widz nie dostrzegł żadnych różnic.
https://www.vice.com/pl/article/nnxxxg/polskie-filmy-martina-scorsese
(11-12-2019, 20:26)misfit napisał(a): Poza tym nie trzeba od razu UHD aby odczuć korzyści ze skanu 4K, który jest standardem od lat na zachodzie. Po samym wyglądzie ziarna stosunkowo łatwo odróżnić czy dane wydanie Blu-ray było robione ze skanu 2K czy 4K.Ja się z tym zgadzam tylko my nie jesteśmy zachodem i mamy kompletnie inne realia. Wystarczy porównać rynki wydawnicze i dostępność tytułów. Zawsze byliśmy w tyle za zachodem i nic się w tej kwestii nie zmieni.
