28-05-2016, 12:12
Mierzwiak -> Nie wnikam, bo opisuję ci coś od kilku postów, a to chyba leci w kosmos. Nie pchamy dyskusji dalej, bo w kółko mielisz już wyjaśnione sprawy. Dosłownie czarna dziura, w która mogę coś wrzucić i nigdy już nie zobaczę. To samo jest z dyskusjami o piractwie i innymi, w których miałem wątpliwą przyjemność z tobą gadać (zazwyczaj z powodu agresywnych naskoków od pierwszego postu... nasze forum to serio nie arena walk psów. Możemy wyluzować). Te twoje konkrety też znikają gdzieś w potoku produkowanych słów.
Jednakże ok, wypisz je ładnie od myślników, a ja się ustosunkuję do wszystko co chciałbyś bym ci wyjaśnił. Byle nie za dużo.
2. Czy dopiero teraz? Nie. Bardzo lubię MCU, ale widzę różne niedociągnięcia i odbija się to na ocenach tych filmów. Jednakże, dawno nie widziałem czegoś tak kiepsko wepchniętego tylko, by jeszcze bardziej łopatologicznie wyjaśnić traumę Tonego. Plus konwencja, konwencją, a KIEPSKIE scenariopisarstwo nadal jest KIEPSKIM scenariopisarstwem. Wprowadź coś na 2min czasu ekranowego i zapomnij zaraz potem. Ważne, że cool wygląda. To się nazywa brak konsekwencji scenariuszowej (poczytaj sobie o tym, bo widzę, ze lubisz dawać wykłady z tej dziedziny). I tu znowu wygrywa Batman, bo nieważne jak zły zabieg zrobili i może średnio pasujący... te sny są przynajmniej konsekwentnie mielone w scenariuszu. Podczas gdy w CW nie tyle wynalazek przepada (on jest tylko tłem tematu i wiesz o tym) co temat tej traumy do końca filmu. Wygląda to, jakby zostało dopisane na końcu, bo ktoś nie wiedział jak sprawić by się ostatecznie pobili. I nawet nie można bronic tego tzw "Tematem uśpionym", bo nie został odpowiednio delikatnie wprowadzony do fabuły.
I ponownie ci wyjaśnię... to, że teraz pojechałem po tej scenie nie oznacza, że BvS nie ma podobnych baboli. A wyjaśniam byś znowu się nie buldoczył za skrytykowanie twoim zdaniem lepszego filmu (w pewnym sensie też uważam go za lepszy, ale ostatecznie liczę na Dir Cut BvS).
3. Pochwaliłem DC za ambitniejsze. mniej dosłowne budowanie motywacji. Teraz - po zastanowieniu o kim myślę najczęściej, gdy piszę te słowa - dodam, że w sumie Luthor jest tu najlepszym przykładem (ale fatalnie wykreowaną postacią ogólnie). Przy wielokrotnym zaznaczeniu błędów BvS i przytakiwaniu wielu zarzutom wydaje mi się, że rozbiłem już bańkę iż BvS to jakaś perfekcja w moich oczach i szczyt scenariopisarstwa. I serio podkręcanie tego "wysiłku intelektualnego" jest tu zbędne. Tarkowskiego z tego nie robię i nie robiłem. A to, że napisałem że to ambitniejsze nie oznacza nagle, że ten film nie ma baboli czy również elementów łopatologicznych (o czym też już wspominałem).
A jednak, zapominasz, że to PIERWSZY FILM Z BATMANEM W TYM UNIVERSUM. Trzeba go wprowadzić i dlatego w tzw. Orginach toleruje się (z trudem) takie kwiatki jak unoszenie przez nietoperze i większe porcje tłumaczeń zasad świata bohatera. Ten sen swoją drogą też jest podyktowany tylko zasadą "Wygląda cool"... ale symbolicznie przynajmniej mówi od pierwszych minut o gloryfikacji roli batmana w głowie Bruca. A to ta sfera będzie jedną z ważniejszych dla konfliktu. I co fajne, nie zostanie zapomniana po tej, jednej scenie, by znowu się na końcu objawić.
Jednakże, specjalnie dla ciebie ponownie wyjaśniam. BvS nie jest przez to filmem perfekcyjnym, bo jest głupkowaty na maxa. Są po prostu pewne granice i poziomy tłumaczenia. Mocno wizualna i nie do końca jasna wizja jest tu wyżej niż wyjście przed kamerę i wywalenie wszystkiego jęzorem... z pomocą holo-wizualizacji, dodajmy (czyli niemal jak równanie: Sen+Porcja wyjaśnień-Brak wizyjności). Tak więc, BvS też ma kwiatki, głupoty i elementy czysto łopatologiczne... ale ma też takie, których CW nie miało (głównie postać Luthora i nabudowanie jej motywacji) lub niektóre osadza po prostu ciut niżej na drabinie dosłowności. Jednak obecnie nawet jeden stopień tej drabiny, to dla mnie dużo. Ale to wszystko jest płynne i każdą scenę można teraz omawiać, by dojść do wniosku, że raz zyskuje CW, a raz BvS. Pytanie czy ma to sens i mamy na to czas.
4. Jestem mniej Czarno biały w porównywaniu CW z BvS. Myśle, że gdyby połączyć podejścia i dodać szczyptę X-menów to dostalibyśmy ładny film supehero. Jednakże ogółem rozumiem twoje stanowisko. Obecnie w necie co nie miara artykułów w stylu "Marvel robi to dobrze, a DC źle". Naczytałem się tego. Nie zaprzeczam, że Marvel robi sporo rzeczy dobrze. Jednakże doceniam też niektóre pomysły (nawet jeśli są to efekty wypadków) DC. I żałuję, że tak ich gniotą na poziomie drugiego filmu, bo mogło się to ciekawie rozwijać. Nawet jeśli na starcie mamy chaos, to na końcu MOŻE byłby fajny ład.
Jeśli masz ochotę to wyślij zaproszenie na FW do "Szczepan600". Chętnie przejrzę te wszystkie 1/10 :-). Ja nie odnalazłem cię po nicku z forum.
Jednakże ok, wypisz je ładnie od myślników, a ja się ustosunkuję do wszystko co chciałbyś bym ci wyjaśnił. Byle nie za dużo.
2. Czy dopiero teraz? Nie. Bardzo lubię MCU, ale widzę różne niedociągnięcia i odbija się to na ocenach tych filmów. Jednakże, dawno nie widziałem czegoś tak kiepsko wepchniętego tylko, by jeszcze bardziej łopatologicznie wyjaśnić traumę Tonego. Plus konwencja, konwencją, a KIEPSKIE scenariopisarstwo nadal jest KIEPSKIM scenariopisarstwem. Wprowadź coś na 2min czasu ekranowego i zapomnij zaraz potem. Ważne, że cool wygląda. To się nazywa brak konsekwencji scenariuszowej (poczytaj sobie o tym, bo widzę, ze lubisz dawać wykłady z tej dziedziny). I tu znowu wygrywa Batman, bo nieważne jak zły zabieg zrobili i może średnio pasujący... te sny są przynajmniej konsekwentnie mielone w scenariuszu. Podczas gdy w CW nie tyle wynalazek przepada (on jest tylko tłem tematu i wiesz o tym) co temat tej traumy do końca filmu. Wygląda to, jakby zostało dopisane na końcu, bo ktoś nie wiedział jak sprawić by się ostatecznie pobili. I nawet nie można bronic tego tzw "Tematem uśpionym", bo nie został odpowiednio delikatnie wprowadzony do fabuły.
I ponownie ci wyjaśnię... to, że teraz pojechałem po tej scenie nie oznacza, że BvS nie ma podobnych baboli. A wyjaśniam byś znowu się nie buldoczył za skrytykowanie twoim zdaniem lepszego filmu (w pewnym sensie też uważam go za lepszy, ale ostatecznie liczę na Dir Cut BvS).
3. Pochwaliłem DC za ambitniejsze. mniej dosłowne budowanie motywacji. Teraz - po zastanowieniu o kim myślę najczęściej, gdy piszę te słowa - dodam, że w sumie Luthor jest tu najlepszym przykładem (ale fatalnie wykreowaną postacią ogólnie). Przy wielokrotnym zaznaczeniu błędów BvS i przytakiwaniu wielu zarzutom wydaje mi się, że rozbiłem już bańkę iż BvS to jakaś perfekcja w moich oczach i szczyt scenariopisarstwa. I serio podkręcanie tego "wysiłku intelektualnego" jest tu zbędne. Tarkowskiego z tego nie robię i nie robiłem. A to, że napisałem że to ambitniejsze nie oznacza nagle, że ten film nie ma baboli czy również elementów łopatologicznych (o czym też już wspominałem).
A jednak, zapominasz, że to PIERWSZY FILM Z BATMANEM W TYM UNIVERSUM. Trzeba go wprowadzić i dlatego w tzw. Orginach toleruje się (z trudem) takie kwiatki jak unoszenie przez nietoperze i większe porcje tłumaczeń zasad świata bohatera. Ten sen swoją drogą też jest podyktowany tylko zasadą "Wygląda cool"... ale symbolicznie przynajmniej mówi od pierwszych minut o gloryfikacji roli batmana w głowie Bruca. A to ta sfera będzie jedną z ważniejszych dla konfliktu. I co fajne, nie zostanie zapomniana po tej, jednej scenie, by znowu się na końcu objawić.
Jednakże, specjalnie dla ciebie ponownie wyjaśniam. BvS nie jest przez to filmem perfekcyjnym, bo jest głupkowaty na maxa. Są po prostu pewne granice i poziomy tłumaczenia. Mocno wizualna i nie do końca jasna wizja jest tu wyżej niż wyjście przed kamerę i wywalenie wszystkiego jęzorem... z pomocą holo-wizualizacji, dodajmy (czyli niemal jak równanie: Sen+Porcja wyjaśnień-Brak wizyjności). Tak więc, BvS też ma kwiatki, głupoty i elementy czysto łopatologiczne... ale ma też takie, których CW nie miało (głównie postać Luthora i nabudowanie jej motywacji) lub niektóre osadza po prostu ciut niżej na drabinie dosłowności. Jednak obecnie nawet jeden stopień tej drabiny, to dla mnie dużo. Ale to wszystko jest płynne i każdą scenę można teraz omawiać, by dojść do wniosku, że raz zyskuje CW, a raz BvS. Pytanie czy ma to sens i mamy na to czas.
4. Jestem mniej Czarno biały w porównywaniu CW z BvS. Myśle, że gdyby połączyć podejścia i dodać szczyptę X-menów to dostalibyśmy ładny film supehero. Jednakże ogółem rozumiem twoje stanowisko. Obecnie w necie co nie miara artykułów w stylu "Marvel robi to dobrze, a DC źle". Naczytałem się tego. Nie zaprzeczam, że Marvel robi sporo rzeczy dobrze. Jednakże doceniam też niektóre pomysły (nawet jeśli są to efekty wypadków) DC. I żałuję, że tak ich gniotą na poziomie drugiego filmu, bo mogło się to ciekawie rozwijać. Nawet jeśli na starcie mamy chaos, to na końcu MOŻE byłby fajny ład.
Jeśli masz ochotę to wyślij zaproszenie na FW do "Szczepan600". Chętnie przejrzę te wszystkie 1/10 :-). Ja nie odnalazłem cię po nicku z forum.
