Po seansie: rewelacyjny, referencyjny wręcz dźwięk, który dosłownie zrywa dach oraz bdb obraz. Zielona jest w sumie jedna sekwencja oraz kilka scen ma zielonkawy posmak, lecz wypada to w sumie jak najbardziej naturalnie - może poza jednym ujęciem, kiedy mamy zbliżenie na bohaterów na tle zielonego nieba, co wygląda trochę jakby byli nałożeni na komputerowe tło lub projekcję tylną (może i tak było). Poza tym świetny upgrade i seans w sumie chyba nawet lepszy niż te prawie 30 lat temu (!!!) w kinie.
Chyba wiem którą scenę masz na myśli. Akurat w niej to nawet dialogi korespondują z kolorem nieba. Wygląda to tak, jakby mieli jakąś normę "tealu" do wyrobienia na cały film i wrzucili wszystko w to jedno ujęcie.