Cytat:nie rozumiem całego szumu w okół tego jak świetna jest Drogówka czy Pod Mocnym Aniołem.
Ja przy tych filmach odpadłem już przy zwiastunach. Dom Zły kiedyś próbowałem oglądać ale to jest zrealizowane jak jakiś pieprzony teatr telewizji.
--------------------------------
Z kina wyszedłem nieco rozczarowany. Niby film oferuje to, czego oczekiwałem, niby emocje są, ale szereg problemów zakłóca odbiór.
Po pierwsze - ogląda się to jak pocięte na szybko streszczenie serialu, trochę w stylu Wiedźmina. Może w serialu napranie takiej ilości postaci działało by dobrze, tutaj nie działa. Gdy po uśmierceniu kolejno kochanka i męża bohaterki, pojawia się kolejny bohater, na tym etapie filmu trudno mi się już losem gościa zainteresować, swoją drogą jak on wylazł z tego kościoła?. Montaż jest dziwaczny, sceny trwają niekiedy po 5 sekund. SCENY, nie ujęcia. Mamy urywek jakiegoś dialogu/CIACH/inne miejsce, inne postacie pojawiają się na pięć sekund/CIACH/ itd. A do tego jeszcze wkurzające cięcie wpół ujęcia do tego samego ujęcia - zabieg który mnie zawsze irytuje.
Mam wrażenie, że spora częśc z tych scen w sumie niewiele wnosi, za to inne przydałoby się trochę przedłużyć. Przez ten poglębiający się chaos w pewnym momencie nie wiem już nawet kto jest kim, dlaczego jest tam gdzie jest albo co się z nim właściwie stało nprodzice bohaterki - czy ja miałem zwidy czy pojawili się w jednej scenie już jako zwłoki - tylko nie wiem dlaczego byli akurat w tym miejscu.
No i czy ktoś mi powie, co pan reżyser miał na myśli podając zakończenie w takiej postaci? Szczególnie ujęcie w którym bohaterka i dzieciak idą po moście, by po chwili znów znaleźć się na wozie - wyglądało na to, że wiezie ich odstrzelony wcześniej kochaś, mam rozumieć, że też są martwi czy to miały być po prostu zwidy?.
Sceny, które miały wstrząsać, działają jak należy, obsada w porządku (choć ten koleś, co później doszedł to już dośc nijaki, ale w sumie rolę miał byle jaką) fajnie też oddano wiejski klimat, ale film miejscami się wlecze, skacząc z miejsca na miejsce, od postaci do postaci i w pewnym momencie robi się to męczące. Poza tym trochę jakby brakuje zakończenia - mamy jedną sieczkę, potem idą i idą, druga sieczka (odwetowa), idą dalej, the end.
7/10 - Spróbuję obejrzeć jeszcze raz ale po inne filmy Smarzowskiego raczej nie sięgnę. Tutaj film ratowała tematyka, przy pozostałych podejrzewam, że nie znalazłbym powodu by oglądać do końca.
Miasto 44 > Wołyń
