Rzeczywiście film nie powala, ale nie jest tak zły jak na to wskazują liczne negatywne opinie, co moim skromnym zdaniem jest zdecydowanie przesadą. Fakt, że niemal cały obraz został zrealizowany na green screenach nie wpływa ujemnie na jego odbiór, bo akurat efekty CGI są świetne.
Mimo wszystko to tylko otoczka, bo sednem fabularnym są relacje ojca z synem. Ten pierwszy jest twardym i dosłownie nie znającym strachu komandorem, który nie potrafi znaleźć rodzicielskiej więzi z próbującym mu dorównać nastoletnim synem. W toku niespodziewanych wydarzeń okazuje się, że jednak ojciec boi się o życie syna, a ten z kolei przezwycięża strach nad swoją traumą. Dość banalne, ale ukazane w interesującej otoczce.
Wniosek z filmu taki, że zagrożenie niekoniecznie wiąże się ze strachem. Świadomość potencjalnego zagrożenia pozwala uniknąć strachu, tylko jeśli w sferze psychicznej zdamy sobie z tego sprawę.
Zgodzę się, że to familijne kino sc-fi, ale pod odpowiednim kątem widać sensowną całość. 6/10