Cytat:za mało było w "Hobbicie" Smauga, który miał przecież stanowić główny czarny charakter całej serii.
W książce jest go jeszcze mniej...
No dobrze, ale jak wszyscy wiemy - filmy Tolkiena są adaptacją a więc nie muszą w 100% wiernie odzwierciedlać tego co w książce (poza tym przyznam się bez bicia, że nie doczytałem "Hobbita" gdy miałem go jako lekturę szkolną bo mnie trochę wynudził). Sceny rozwałki miasta przez Smauga w filmie były znacznie ciekawsze i atrakcyjniejsze od strony wizualnej niż tytułowa bitwa pięciu armii. Moim zdaniem spokojnie te pierwsze można było wydłużyć. Pojedynek z krasnoludami w 2 części też przykrótki.
A mówiłem sobie, że blu-raye będę rzadziej kupował bo droższe ... wot durak
(13-01-2015, 00:10)Haqu napisał(a): Ale Hobbit to przecież tylko książka dla dzieci
Chyba mało wiesz o "Hobbicie" Niestety w przypadku "Hobbita" to przede wszystkim Skibniewska zrobiła z niego bardzo dziecinną książkę, polecam przeczytanie także nowszego przekładu Pauliny Braiter, który dużo lepiej oddaje ton i nastrój oryginału.
Co do filmu - Jackson miał bardzo ograniczone pole do popisu, ze względu na prawa autorskie obejmujące wyłącznie teksty "Hobbita", "Władcy Pierścieni" i dodatków do "Władcy Pierścieni".
To co mógł wykorzystał maksymalnie i bardzo dużo wymyślił sam. Gdyby mógł skorzystać także z innych książek, które się do dziś ukazał film na pewno byłby lepszy.
13-01-2015, 12:17 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-01-2015, 12:18 przez Regis.)
Władca Pierścieni to ponad 1300 stron bardzo bogatych w wątki.
Hobbit ma mniej niż jeden tom Władcy.
Dodać do tego fakt że Jackson to nie pisarz i ma się gotową odpowiedź dlaczego jest jak jest.
Trzecia część jest słaba, nie ma fabuły (poza czystą akcją nic się nie dzieje - niezła ironia), jest nudna i rozciągnięta.
Broni się tylko pięknymi zdjęciami, efektami i Smaugiem. Na plus równieżwalka z upiorami pierścienia i Galadriela - ta scena w kinie wbiła w fotel
Wydaje mi się że gdyby nie oryginalna trylogia która rozkochała ludzi w ekranizacji Śródziemia to odbiór Hobbita byłby o wiele gorszy i ocenianiano by go na poziomie Johna Cartera i innych ładnych, efektownych opowieści, ale bez tego czegoś...
Akurat Tolkiena mam przerobionego po angielsku i nadal twierdzę, że Hobbit nie jest niczym innym jak książką dla dzieci, zresztą w takich kategoriach jest ona umieszczana
13-01-2015, 16:05 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-01-2015, 16:05 przez Gieferg.)
Jeśli już to Jacksonowi należy gratulować, bo z tej badziewnej książeczki zrobić coś ciekawego, to nie była prosta sprawa.
Jedynie to, że w ostatniej części wyciął to, na co czekałem (Beorn rozwalający orków), a powstawiał jakieś bzdety (Alfrid) mnie irytuje.
(13-01-2015, 12:26)Haqu napisał(a): Akurat Tolkiena mam przerobionego po angielsku i nadal twierdzę, że Hobbit nie jest niczym innym jak książką dla dzieci, zresztą w takich kategoriach jest ona umieszczana
Ja też powtórzę, że mało wiesz o "Hobbicie", jeśli twierdzisz, że jest "niczym innym jak książką dla dzieci". I nie jest to złośliwość czy przytyk, po prostu najprawdopodobniej nie znasz szerszego kontekstu tej książki jak większość ludzi, którzy nie czytali "Listów" Tolkiena, "The Annotated Hobbit", "The History of the Hobbit" czy "Historii Śródziemia". A jeśli porównasz angielski oryginał, który czytałeś, z polskim tłumaczeniem, to na pewno będziesz wiedział co miałem na myśli - wynika to m.in. z tego, że Tolkien mocno poprawił "Hobbita" po napisaniu "Władcy" by dopasować go do wizji Śródziemia, podczas gdy Skibniewska swoje tłumaczenia oparła na pierwszym wydaniu.
Nigdy też nie nazwałbym "Hobbita" badziewną książeczką - wbrew pozorom ta książka daje pole do popisu dla filmowca, bo jest tam wiele faktów wspomnianych tylko jednym zdaniem, z których można dopowiedzieć ciekawie fabułę.
Ja nie nazywam Hobbita badziewną książkeczką. Polskiego wydania nie czytałem (od czasu do czasu czytam książki po angielsku żeby poprawić język), natomiast nadal uważam, że styl książki oraz sposób narracji czy zarys postaci wskazuje na książkę dla dzieci. Nie chcę w ten sposób umniejszać hobbitowi, bo nigdzie też nie napisałem, że to źle. Książki, które są napisane w sposób przyjazny młodemu odbiorcy niosą ze sobą też bardzo ważne treści w ukrytych kontekstach, które wyłapią jedynie starsi czytelnicy.Moim ulubionym przykładem jest tutaj Mały Książę. Chodzą teorie, że Tolkien napisał Hobbita dla swoich dzieci i znowu podkreślam, że fakt, że książka przeznaczona jest dla dzieci nie jest niczym złym czy umniejszającym. Co prawda nie zagłębiałem się w historię śródziemia, ale rozumiem twój post.
Także może poprawię swój poprzedni post - Nadal twierdzę, że Hobbit jest książką napisaną dla dzieci, ale to nie znaczy, że została ona pozbawiona głębszego kontekstu i okrojona do granic. Prawdę mówiąc powieści dla dzieci często mają o wiele dojrzalsze przesłanie niż romansidła dla dorosłych czy porady psychologiczne samozwańczych mówców motywacyjnych.
(13-01-2015, 12:05)TomaszG napisał(a): Niestety w przypadku "Hobbita" to przede wszystkim Skibniewska zrobiła z niego bardzo dziecinną książkę, polecam przeczytanie także nowszego przekładu Pauliny Braiter, który dużo lepiej oddaje ton i nastrój oryginału.
Nastrój nastrojem, ale to prosta, niezbyt ciekawa historyjka. Po lekturze nie zostało mi z głowy nic poza rozdziałem z Gollumem i, o niespodzianko!, to również najlepsza scena z całej trylogii.
(13-01-2015, 12:17)Regis napisał(a): Na plus równieżwalka z upiorami pierścienia i Galadriela - ta scena w kinie wbiła w fotel
Wbiła w fotel? To było tak żenujące, że miałem ochotę ewakuować się z sali kinowej.
LG OLED 65" B8
Panasonic DP-UB820
Sony HT-ZF9
Apple TV 4K