30-08-2020, 03:14
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-08-2020, 03:21 przez Szczepan600.)
Poczekałem sobie z odpowiedziami do czasu seansu Tenet. I no muszę podtrzymać wszystko, co napisałem wcześniej :-)
No tylko, ze ten "Klepacz" dostarczył 2 ekranizacje, które spokojnie znajdują się w top 5 ekranizacji komiksów Ever (w tym Watchmen na chwalebnym pierwszym miejscu). I ja wiem, to moje poziomowanie, ale jednak trudno odmówić obu tytułom (drugi to 300) zapisania się grubymi zgłoskami w konwencji. Poza tym stworzył ciekawą reinterpretację Żywych Trupów, która nadal jakoś się broni i filmy po prostu ładne jak "Legendy Sowiego...".
Ja nawet bym jeszcze bronił jego pomysłu na uniwersum DC, ale to już gruby i długi temat. Chodzi mi tylko, o to, że ZS często się umniejsza jako twórcy, ale nie można powiedzieć jednak, że jest nijaki czy bez wizji. Nawet jeżeli nie pochwalamy jej. To twórca estetycznie spójny i konsekwentny w doborze projektów.
No to nie polecam też tego rewolucyjnego komiksu :-) Watchmen to analiza mitu i powolne jego rozbijanie. Snyder stworzył projekt unikatowy i doprowadził, go do bezkompromisowego końca. Przy okazji zmienił na tyle, by korespondował z herosami z ekranów (czyli swojego medium), a nie komiksów (dlatego filmowe stroje postaci mają sens). Takiego starcia "olimpijczyków" w zasadzie w kinie nie było. Jest to dźwignięte na każdym polu. To świetna historia oraz czytelne i spektakularne jej przełożenie. Serial HBO też jest ekstra, ale jednak orbituje w innych stylistykach, bliższych oryginałowi.
Nie lubisz tego filmu. Kumamy :-) Jednak nie rozumiem jak można nie podjarać się chociażby samym bezprecedensowym wydarzeniem jakim jest taka "wersja rezyserska". Czymś, co może dla wielu ludzi być objawieniem jak bardzo studia potrafią wpływać na filmy, jak redukuje się artystów itp. To ważne wydarzenie. Ale akurat ja, jako miłośnik BvS... czekam na to, bo po prostu może mi się podobać.
Rozumiem, ze niby ja. No i nie. Nie twierdzę, że to ta sama półka. Twierdzę, że mają sporo wspólnego w podejściu do kina. Bo każdy z nich lubi pompować wizualnie i stylistycznie swoje obrazy. Zwłaszcza Nolan.
Pełna zgoda. Dodam tylko, że Nolan powoli zatraca się w projektach. Tenet przez 2,5h wali już oczywistościami, ale jednak chcąc godzić wymiary, czasy, twisty i ekspozycję... wywraca się okropnie i cierpi na tym storytelling, który powoli zamienia się w pędzący pociąg na który zamiast czytelnego barwnego grafity... są juz tylko jakieś plamy. Po czymś takim, Dunkierce, która w zasadzie jest jego Sucker Punchem, patetycznym i płytkim Interstellarze oraz TDKR... uffff Nolan w zasadzie jawi się jako twórca po prostu rozdmuchany, upojony wizją siebie. Dla wielu wciąż efekciarski, ale dla mnie osobiście po prostu nudny i bardziej pretensjonalny nawet od Zacka, który sobie robi z Supermana Jezusa.
No i może tu jest pies pogrzebany. Dla mnie V nie tworzy nic ciekawego. To śliczne filmy. Lubię ich narrację. Ale BR to fabularnie średniutki film. Arrival to nadmuchana głupotka, która chyba chciała być "Nolan Plot Style". Nie rusza mnie to, zwłaszcza, gdy ktoś tak fatalnie skraca środek filmu. Nie mówiąc juz o tym, ze wybiera okropnie skrojone scenariusze ogółem. Więc śmiem twierdzić, że fabuła jest dla niego na drugim planie i po prostu lepszy z niego szewc prędkości i zdjęć.
Więc fabularnie N i V tworzą po prostu inne kino. Jednak u podstaw często identyczne. To rozdmuchane wizualnie opowieści z jakimś "WOW", które logicznie ledwie się trzymają i mają służyć wątpliwej jakości masturbacji z powodu "Twistów"... które zazwyczaj nimi nie są jeżeli widziało się kilka filmów w życiu (Tenet... 2,5h oczywistości i braku zaangażowania). Zack w pewnym sensie robi podobnie. Tylko tak dosadnie i bez subtelności, co zgrywa się z jego stylem na kino... i paradoksalnie wydaje mi się bardziej szczere. Ja to kupuje jak prosty widz, ale nie będę tego bronił jako ogromnej wartości.
A nie, bo Snyder to też Twórca. To, że czerpie z materiału, który świadomie dobiera... no, wariat. Zamknąć go! Kto tak robi? :-)
I nie chodzi mi nadal, by Wam wciskać Snydera do prywatnych panteonów (nawet w moim nie jest). Jednak takie turbo umniejszanie mu i zarazem gloryfikacja, dwóch reżyserów, którzy mają wiele swoich problemów... no ja tego nie widzę. Zwłaszcza po seansie co najmniej 80% filmografii każdego z nich. Najwięcej nadziei pokładam w V, ale jednak... no niech w końcu zrobi coś, co spokojnie ocenię 8/10. Bo na razie... jest ciężko. Nolan to już ogółem spalony typ. Snyder... cóż pomimo licznych braków i dziwnych postaw. Dał mi cudnych Watchmen i właśnie wywalczył sobie największą Director Cut w historii. Ja chętnie będę śledził :-)
(28-08-2020, 05:30)Glaeken napisał(a): Snyder to etatowy klepacz ekranizacji komiksowych i oprocz paru wyjatkow popelnil same słabizny.
No tylko, ze ten "Klepacz" dostarczył 2 ekranizacje, które spokojnie znajdują się w top 5 ekranizacji komiksów Ever (w tym Watchmen na chwalebnym pierwszym miejscu). I ja wiem, to moje poziomowanie, ale jednak trudno odmówić obu tytułom (drugi to 300) zapisania się grubymi zgłoskami w konwencji. Poza tym stworzył ciekawą reinterpretację Żywych Trupów, która nadal jakoś się broni i filmy po prostu ładne jak "Legendy Sowiego...".
Ja nawet bym jeszcze bronił jego pomysłu na uniwersum DC, ale to już gruby i długi temat. Chodzi mi tylko, o to, że ZS często się umniejsza jako twórcy, ale nie można powiedzieć jednak, że jest nijaki czy bez wizji. Nawet jeżeli nie pochwalamy jej. To twórca estetycznie spójny i konsekwentny w doborze projektów.
(28-08-2020, 05:30)Glaeken napisał(a): A watchmeni to przefilozofowane nudy. Nie znosze tego badziewia (serial od HBO byl o niebo lepszy). Jedyny film Snydera ktory w miare trawie to 300... i to glownie dzieki oryginalnym efektom slow-mo ktore swego czasu robily furore.
No to nie polecam też tego rewolucyjnego komiksu :-) Watchmen to analiza mitu i powolne jego rozbijanie. Snyder stworzył projekt unikatowy i doprowadził, go do bezkompromisowego końca. Przy okazji zmienił na tyle, by korespondował z herosami z ekranów (czyli swojego medium), a nie komiksów (dlatego filmowe stroje postaci mają sens). Takiego starcia "olimpijczyków" w zasadzie w kinie nie było. Jest to dźwignięte na każdym polu. To świetna historia oraz czytelne i spektakularne jej przełożenie. Serial HBO też jest ekstra, ale jednak orbituje w innych stylistykach, bliższych oryginałowi.
(28-08-2020, 05:30)Glaeken napisał(a): Nie rozumiem jak mozna podniecac sie ponad 3h wersja cut skoro palec mi sie ciagnal do przycisku stop juz na etapie napisow poczatkowych. Film ocenilbym na jakies 2-3 na 10 i niby wersja Snydera może sprawic ze to "dzielo" zyska choc punkcik?
Nie lubisz tego filmu. Kumamy :-) Jednak nie rozumiem jak można nie podjarać się chociażby samym bezprecedensowym wydarzeniem jakim jest taka "wersja rezyserska". Czymś, co może dla wielu ludzi być objawieniem jak bardzo studia potrafią wpływać na filmy, jak redukuje się artystów itp. To ważne wydarzenie. Ale akurat ja, jako miłośnik BvS... czekam na to, bo po prostu może mi się podobać.
(28-08-2020, 08:28)Glaeken napisał(a): Gorzej! Ktos powyzej twierdzi ze Snyder to ta sama polka co Nolan i Villeneuve Big Grin ach ci youtuberzy
Rozumiem, ze niby ja. No i nie. Nie twierdzę, że to ta sama półka. Twierdzę, że mają sporo wspólnego w podejściu do kina. Bo każdy z nich lubi pompować wizualnie i stylistycznie swoje obrazy. Zwłaszcza Nolan.
(28-08-2020, 10:11)Juby napisał(a): Nolan to wciąż solidna firma, ale popełnił ogromny błąd, bo po TDKR powinien był (a przynajmniej ja liczyłem na to, że tak zrobi) nakręcić coś innego, coś świeżego. Tymczasem zamknął się w pułapce "kina widowiskowego PG-13", z którego nie chce wyjść i o ile do Interstellar nie miałem z tym jeszcze takiego problemu, bo film oferował szeroki wachlarz emocji, tak przy Dunkierce i Tenet (widziałem w środę) totalnie zapomniał o bohaterach. Teraz stawia wyłącznie na adrenalinę, przez co wychodzą mu chłodne w odbiorze thrillery akcji. Pięknie sfilmowanej, owszem, ale to tyle, nie oferują nic ponad dreszczyk.
Pełna zgoda. Dodam tylko, że Nolan powoli zatraca się w projektach. Tenet przez 2,5h wali już oczywistościami, ale jednak chcąc godzić wymiary, czasy, twisty i ekspozycję... wywraca się okropnie i cierpi na tym storytelling, który powoli zamienia się w pędzący pociąg na który zamiast czytelnego barwnego grafity... są juz tylko jakieś plamy. Po czymś takim, Dunkierce, która w zasadzie jest jego Sucker Punchem, patetycznym i płytkim Interstellarze oraz TDKR... uffff Nolan w zasadzie jawi się jako twórca po prostu rozdmuchany, upojony wizją siebie. Dla wielu wciąż efekciarski, ale dla mnie osobiście po prostu nudny i bardziej pretensjonalny nawet od Zacka, który sobie robi z Supermana Jezusa.
(28-08-2020, 10:11)Juby napisał(a): Denis Villeneuve nakręcił ostatnio kilka świetnych filmów (BR2049, Arrival)
No i może tu jest pies pogrzebany. Dla mnie V nie tworzy nic ciekawego. To śliczne filmy. Lubię ich narrację. Ale BR to fabularnie średniutki film. Arrival to nadmuchana głupotka, która chyba chciała być "Nolan Plot Style". Nie rusza mnie to, zwłaszcza, gdy ktoś tak fatalnie skraca środek filmu. Nie mówiąc juz o tym, ze wybiera okropnie skrojone scenariusze ogółem. Więc śmiem twierdzić, że fabuła jest dla niego na drugim planie i po prostu lepszy z niego szewc prędkości i zdjęć.
Więc fabularnie N i V tworzą po prostu inne kino. Jednak u podstaw często identyczne. To rozdmuchane wizualnie opowieści z jakimś "WOW", które logicznie ledwie się trzymają i mają służyć wątpliwej jakości masturbacji z powodu "Twistów"... które zazwyczaj nimi nie są jeżeli widziało się kilka filmów w życiu (Tenet... 2,5h oczywistości i braku zaangażowania). Zack w pewnym sensie robi podobnie. Tylko tak dosadnie i bez subtelności, co zgrywa się z jego stylem na kino... i paradoksalnie wydaje mi się bardziej szczere. Ja to kupuje jak prosty widz, ale nie będę tego bronił jako ogromnej wartości.
(28-08-2020, 10:11)Juby napisał(a): Pisanie o Zacku przy powyższych dwóch to dla mnie nieporozumienie. Nolan i Villeneuve to twórcy, Snyder to odtwórca
A nie, bo Snyder to też Twórca. To, że czerpie z materiału, który świadomie dobiera... no, wariat. Zamknąć go! Kto tak robi? :-)
I nie chodzi mi nadal, by Wam wciskać Snydera do prywatnych panteonów (nawet w moim nie jest). Jednak takie turbo umniejszanie mu i zarazem gloryfikacja, dwóch reżyserów, którzy mają wiele swoich problemów... no ja tego nie widzę. Zwłaszcza po seansie co najmniej 80% filmografii każdego z nich. Najwięcej nadziei pokładam w V, ale jednak... no niech w końcu zrobi coś, co spokojnie ocenię 8/10. Bo na razie... jest ciężko. Nolan to już ogółem spalony typ. Snyder... cóż pomimo licznych braków i dziwnych postaw. Dał mi cudnych Watchmen i właśnie wywalczył sobie największą Director Cut w historii. Ja chętnie będę śledził :-)