Postaram się najkrócej jak potrafię cząstkowo przedstawić osobisty punkt wiedzenia. Problem należy uznać jako złożony.
W zasadzie od zawsze interesowała mnie definicja obiektywizmu. Analizując kwestię trudno nie „zaprząc” do pomocy kilku dyscyplin: filozofii, elementów psychologii / neurologii, historii sztuki (kinematografii), socjologii, kosmologii, fizyki itp. Niemniej chcąc odwołać się choćby do filozofii musiałbym naprawdę długo bajdurzyć. A co zresztą „nauk”?
Próbka.
W modelu kosmologii chińskiej / taoistycznej napotkamy termin Wu Chi. Nie sądzę aby istniały w necie jakieś dłuższe tegoż opisy, lecz z pewnością można sporo usłyszeć na wykładach, tudzież odszukać słowo pisane w literaturze przedmiotowej. Wu Chi (wyłuszczam z pamięci) to stan wszelkich możliwości. No masz! Tu już kłania się fizyka kwantowa.
Ale zostawmy ją. Nie jestem specjalistą (w filozofii zresztą także). Wracam do Lao Tsy. Z „przestrzeni bezczasowej” wyłoniły się dwie przeciwstawne siły: Yin oraz Yang. Zatem w chwili powstania piękna musiała zaistnieć szpetota. Według modelu taoistycznego jedno bez drugiego nie ma racji bytu. Zatem „obserwator” mógł po raz pierwszy dokonać ocen: to jest git, tamto nie. Czy obiektywnie? Ha, tu z kolei hinduizm zakłada, iż rzeczywistość stanowi iluzję. Co oceniać? Widzimy słoik, czy może szklankę (napisał przedmówca)? Wobec wspomnianych dylematów ludzie musieli się jakoś dogadać. Założyliśmy, że skoro jesteśmy Homo sapiens, to postrzegamy wszystko podobnie. Zapytuję ponownie - obiektywnie?
Zauważcie, że w tym króciutkim wywodzie ledwie liznąłem problem. A co z psychologią / neurologią / socjologią itd.? Łatwo wkroczyć na obszar nielicujący z ramami niniejszego forum. OT murowane jak w banku, prawda - Gieferg?
Może powinienem po prostu napisać w jaki sposób definiuję dobre kino, ot tak – subiektywnie. Tylko czy w świecie „wielkich zbiorowości” subiektywizm faktycznie istnieje?
W zasadzie od zawsze interesowała mnie definicja obiektywizmu. Analizując kwestię trudno nie „zaprząc” do pomocy kilku dyscyplin: filozofii, elementów psychologii / neurologii, historii sztuki (kinematografii), socjologii, kosmologii, fizyki itp. Niemniej chcąc odwołać się choćby do filozofii musiałbym naprawdę długo bajdurzyć. A co zresztą „nauk”?
Próbka.
W modelu kosmologii chińskiej / taoistycznej napotkamy termin Wu Chi. Nie sądzę aby istniały w necie jakieś dłuższe tegoż opisy, lecz z pewnością można sporo usłyszeć na wykładach, tudzież odszukać słowo pisane w literaturze przedmiotowej. Wu Chi (wyłuszczam z pamięci) to stan wszelkich możliwości. No masz! Tu już kłania się fizyka kwantowa.
Ale zostawmy ją. Nie jestem specjalistą (w filozofii zresztą także). Wracam do Lao Tsy. Z „przestrzeni bezczasowej” wyłoniły się dwie przeciwstawne siły: Yin oraz Yang. Zatem w chwili powstania piękna musiała zaistnieć szpetota. Według modelu taoistycznego jedno bez drugiego nie ma racji bytu. Zatem „obserwator” mógł po raz pierwszy dokonać ocen: to jest git, tamto nie. Czy obiektywnie? Ha, tu z kolei hinduizm zakłada, iż rzeczywistość stanowi iluzję. Co oceniać? Widzimy słoik, czy może szklankę (napisał przedmówca)? Wobec wspomnianych dylematów ludzie musieli się jakoś dogadać. Założyliśmy, że skoro jesteśmy Homo sapiens, to postrzegamy wszystko podobnie. Zapytuję ponownie - obiektywnie?Zauważcie, że w tym króciutkim wywodzie ledwie liznąłem problem. A co z psychologią / neurologią / socjologią itd.? Łatwo wkroczyć na obszar nielicujący z ramami niniejszego forum. OT murowane jak w banku, prawda - Gieferg?
Może powinienem po prostu napisać w jaki sposób definiuję dobre kino, ot tak – subiektywnie. Tylko czy w świecie „wielkich zbiorowości” subiektywizm faktycznie istnieje?
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
