Cube - w końcu, po latach, po raz pierwszy. Momentami świetny. Ze znakomitym pomysłem i minimalizmem w tle. Dobry aktorsko i czasem z klimatem filmów Jeuneta. Bałem się, widząc kiedyś fragmenty, że będzie mocno gore'owy. Na całe szczęście nie. Wyciągnął mocne 7/10
Smętarz dla zwierzaków 2. Świetna rola Clancy'ego Browna. I to by było na tyle. Fani T2 ucieszą się jeszcze z Furlonga, niektórzy przyklasną (pudlowatej) ścieżce dźwiękowej. Starczyło na 4/10
Full Metal Jacket - strona A płyty genialna. Czas szkolenia i postacie grane przez R. Lee Ermey'a oraz Vincenta D'Onofrio. Perfekcja. Strona B, tylko świetna. Głównie przez stronę A. Ale ma swoje momenty. Dlatego ostatecznie "tylko" 8 z kawałkiem/10
Dosięgnąć Kosmosu. 8/10. Pewnie kwestia dnia, bo przecież cała historia opowiedziana na skróty. Relacja chłopaków Z nauczycielką (Dern) nie mająca ciężaru gatunkowego tej ze Stowarzyszenia, a sama historia pozbawiona lekkości, mającego za jakiś czas pojawić się w kinach, brytyjskiego Billy'ego Elliota. A przecież tam wspomniana lekkość nie przeszkodziła pokazać górników (z krwi i kości) ery Thatcher. Tutaj jest o jedną łyżeczkę cukru za dużo. Ale trafiło na (wspomniany) dzień. I chwyciło za serducho. Być może jednorazowo, ale pewnie kiedyś wrócę.
Pisałem w innym wątku o dokumencie o Pearl Jamie. Ale to w sumie z kupionego nośnika fizycznego. Zatem pozostawię tylko ocenę. 8/10
Smętarz dla zwierzaków 2. Świetna rola Clancy'ego Browna. I to by było na tyle. Fani T2 ucieszą się jeszcze z Furlonga, niektórzy przyklasną (pudlowatej) ścieżce dźwiękowej. Starczyło na 4/10
Full Metal Jacket - strona A płyty genialna. Czas szkolenia i postacie grane przez R. Lee Ermey'a oraz Vincenta D'Onofrio. Perfekcja. Strona B, tylko świetna. Głównie przez stronę A. Ale ma swoje momenty. Dlatego ostatecznie "tylko" 8 z kawałkiem/10
Dosięgnąć Kosmosu. 8/10. Pewnie kwestia dnia, bo przecież cała historia opowiedziana na skróty. Relacja chłopaków Z nauczycielką (Dern) nie mająca ciężaru gatunkowego tej ze Stowarzyszenia, a sama historia pozbawiona lekkości, mającego za jakiś czas pojawić się w kinach, brytyjskiego Billy'ego Elliota. A przecież tam wspomniana lekkość nie przeszkodziła pokazać górników (z krwi i kości) ery Thatcher. Tutaj jest o jedną łyżeczkę cukru za dużo. Ale trafiło na (wspomniany) dzień. I chwyciło za serducho. Być może jednorazowo, ale pewnie kiedyś wrócę.
Pisałem w innym wątku o dokumencie o Pearl Jamie. Ale to w sumie z kupionego nośnika fizycznego. Zatem pozostawię tylko ocenę. 8/10