08-01-2021, 12:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-01-2021, 12:29 przez Mister Tadeo.)
Cameron praktycznie od początku kariery montował swoje filmy (choć dopiero od Titanica jego nazwisko oficjalnie widnieje w tyłówce pod napisem "Edited by"), stąd charakterystyczny "flow" jego dzieł.
Podoba mi się u niego to, że najlepsze pod względem scen akcji zostawia na koniec. O ile duża część reżyserów "wyprztykuje" się z pomysłów w połowie, serwując mało angażujący finał, który nie dorównuje spektakularnością wcześniejszym sekwencjom, to pomysłodawca Terminatora konstruuje trzeci akt iście wybuchowo, by przyćmić wcześniejsze osiągnięcia. Trzy następujące po sobie kaskady scen akcji - w przypadku True Lies mamy rozróbę na wyspie opanowanej przez terrorystów, pościg na moście + Harriery, Arnold w Harrierze + wieżowiec.
Z Prawdziwych kłamstw moją ulubioną sceną akcji jest rozwałka w hotelowej łazience, w której stosuje zabieg montażowy polegający na spowolnieniu ruchu (takie nieinwazyjne slow mo), tuż przed decydującym starciem adwersarzy. To jeden ze znaków rozpoznawczych stylu Camerona, który do perfekcji opanował go w T2 (pojedynek terminatorów w korytarzu galerii, którzy "osaczają" Johna Connora).
Jeszcze Strażnik czasu, Ucieczka gangstera (remake filmu z 1972), Dzika rzeka, Strefa zrzutu, Stan zagrożenia, Eksplozja, Kolonia karna, Specjalista, Na zabójczej ziemi, Gliniarz z Beverly Hills 3, Uliczny wojownik, Na granicy ryzyka.
Nie wszystkie były udane i nie wszystkie odniosły komercyjny sukces. Ale wszystkie były wyświetlane w kinach (także w Polsce). Wtedy praktycznie każda wytwórnia filmowa miała w ofercie przynajmniej jeden actioner w roku. To pokazuje jak bardzo popularnym gatunkiem było kino akcji w latach 90-tych. Złote czasy.
Podoba mi się u niego to, że najlepsze pod względem scen akcji zostawia na koniec. O ile duża część reżyserów "wyprztykuje" się z pomysłów w połowie, serwując mało angażujący finał, który nie dorównuje spektakularnością wcześniejszym sekwencjom, to pomysłodawca Terminatora konstruuje trzeci akt iście wybuchowo, by przyćmić wcześniejsze osiągnięcia. Trzy następujące po sobie kaskady scen akcji - w przypadku True Lies mamy rozróbę na wyspie opanowanej przez terrorystów, pościg na moście + Harriery, Arnold w Harrierze + wieżowiec.
Z Prawdziwych kłamstw moją ulubioną sceną akcji jest rozwałka w hotelowej łazience, w której stosuje zabieg montażowy polegający na spowolnieniu ruchu (takie nieinwazyjne slow mo), tuż przed decydującym starciem adwersarzy. To jeden ze znaków rozpoznawczych stylu Camerona, który do perfekcji opanował go w T2 (pojedynek terminatorów w korytarzu galerii, którzy "osaczają" Johna Connora).
(08-01-2021, 11:58)Juby napisał(a): True Lies, Speed, Leon - rok 1994 był świetny dla kina akcji.
Jeszcze Strażnik czasu, Ucieczka gangstera (remake filmu z 1972), Dzika rzeka, Strefa zrzutu, Stan zagrożenia, Eksplozja, Kolonia karna, Specjalista, Na zabójczej ziemi, Gliniarz z Beverly Hills 3, Uliczny wojownik, Na granicy ryzyka.
Nie wszystkie były udane i nie wszystkie odniosły komercyjny sukces. Ale wszystkie były wyświetlane w kinach (także w Polsce). Wtedy praktycznie każda wytwórnia filmowa miała w ofercie przynajmniej jeden actioner w roku. To pokazuje jak bardzo popularnym gatunkiem było kino akcji w latach 90-tych. Złote czasy.