Dazed and Confused (Uczniowska balanga) Richarda Linklatera z 1993 roku to jeden z nielicznych filmów, które naprawdę zasługują na miano "kultowego". Kiedy trafił do kin (do polskich chyba nie?), nie był przesadnie reklamowany i w efekcie z trudem na siebie zarobił, ale wkrótce potem zaczął żyć nowym życiem w DKF-ach na amerykańskich campusach i na kasetach VHS. Dużą popularność zdobyły też dwie płyty ze ścieżką dźwiękową, które sprzedały się łącznie w 2,5-milionowym nakładzie.
I trudno się dziwić, bo drugiej takiej ścieżki dźwiękowej ze świecą szukać (a nawet z szesnastoma) – to crème de la crème muzyki rockowej lat 70., od "Highway Star" Deep Purple, przez "Hurricane" Dylana, po "Paranoid" Black Sabbath, a do tego jeszcze ZZ Top, Kiss, Lynyrd Skynyrd, Aerosmith, Nazareth...
Sam tytuł Linklater pożyczył rzecz jasna od wspaniałej kompozycji Led Zeppelin – i tym tropem poszedł też autor projektu graficznego tego bardzo efektownego wydania Criteriona, prawdziwej perełki kolekcjonerskiej (niestety dostępnej tylko na rynku amerykańskim), nawiązując do sławnej okładki albumu "Physical Graffiti" z mrugającymi okienkami w nowojorskiej kamienicy. Tutaj w okrągłych okienkach pojawiają się postaci i scenki z filmu.
Choć polski tytuł (wymyślony zupełnie bez polotu) sugeruje jakieś kolejne "Lody na patyku", w rzeczywistości jest to błyskotliwa, świetnie nakręcona i zagrana nostalgiczna wycieczka w lata 70., które samym bohaterom wydają się wyjątkowo nieciekawe w porównaniu z poprzednią dekadą, ale już w początkach lat 90., kiedy powstawał "Dazed and Confused", zaczęły być postrzegane (i idealizowane) jako cudowna epoka po wojnie wietnamskiej, a przed AIDS i reaganomiką.
Akcja dzieje się w ostatnim dniu szkoły w 1976 roku i składają się nań, podobnie jak w "Amerykańskich graffiti", przeplatające się historie grupek uczniów szkoły średniej w różnym wieku (oraz jednego absolwenta ze słabością do licealistek – to pierwsza większa rola w karierze Matthew McConaugheya). Najstarsi polują na najmłodszych, by im urządzić otrzęsiny, inni snują plany na wakacje i na przyszłość, popalają skręty, upijają się piwem, podrywają się, poznają, obściskują po kątach, wdają w bójki albo w pseudointelektualne rozważania o życiu i świecie. Dokładnie tak, jak głosi tytuł, wszyscy są tu lekko zamroczeni i zagubieni, a całość układa się w opowieść dowcipną, klimatyczną i sympatyczną – nawet jeśli niektóre zachowania bohaterów nie budzą naszej sympatii.
Obraz (2K) jest bez zarzutu, jak to zazwyczaj w Criterionie, dźwięk takoż (5.1, ale brzmi bardziej jak stereo), na płycie jest też sporo dodatków (m.in. reportaż ze zjazdu twórców, aktorów i fanów w 10. rocznicę premiery filmu), a w pakiecie znajdziemy również starannie przygotowaną 72-stronicową książeczkę (z kilkoma ciekawymi tekstami wspominkowymi i dowcipnymi profilami bohaterów) oraz oryginalny plakat w estetyce powielaczowych fanzinów z lat 70.
Mocne 8/10 i kandydat do wielokrotnego oglądania.
I trudno się dziwić, bo drugiej takiej ścieżki dźwiękowej ze świecą szukać (a nawet z szesnastoma) – to crème de la crème muzyki rockowej lat 70., od "Highway Star" Deep Purple, przez "Hurricane" Dylana, po "Paranoid" Black Sabbath, a do tego jeszcze ZZ Top, Kiss, Lynyrd Skynyrd, Aerosmith, Nazareth...
Sam tytuł Linklater pożyczył rzecz jasna od wspaniałej kompozycji Led Zeppelin – i tym tropem poszedł też autor projektu graficznego tego bardzo efektownego wydania Criteriona, prawdziwej perełki kolekcjonerskiej (niestety dostępnej tylko na rynku amerykańskim), nawiązując do sławnej okładki albumu "Physical Graffiti" z mrugającymi okienkami w nowojorskiej kamienicy. Tutaj w okrągłych okienkach pojawiają się postaci i scenki z filmu.
Choć polski tytuł (wymyślony zupełnie bez polotu) sugeruje jakieś kolejne "Lody na patyku", w rzeczywistości jest to błyskotliwa, świetnie nakręcona i zagrana nostalgiczna wycieczka w lata 70., które samym bohaterom wydają się wyjątkowo nieciekawe w porównaniu z poprzednią dekadą, ale już w początkach lat 90., kiedy powstawał "Dazed and Confused", zaczęły być postrzegane (i idealizowane) jako cudowna epoka po wojnie wietnamskiej, a przed AIDS i reaganomiką.
Akcja dzieje się w ostatnim dniu szkoły w 1976 roku i składają się nań, podobnie jak w "Amerykańskich graffiti", przeplatające się historie grupek uczniów szkoły średniej w różnym wieku (oraz jednego absolwenta ze słabością do licealistek – to pierwsza większa rola w karierze Matthew McConaugheya). Najstarsi polują na najmłodszych, by im urządzić otrzęsiny, inni snują plany na wakacje i na przyszłość, popalają skręty, upijają się piwem, podrywają się, poznają, obściskują po kątach, wdają w bójki albo w pseudointelektualne rozważania o życiu i świecie. Dokładnie tak, jak głosi tytuł, wszyscy są tu lekko zamroczeni i zagubieni, a całość układa się w opowieść dowcipną, klimatyczną i sympatyczną – nawet jeśli niektóre zachowania bohaterów nie budzą naszej sympatii.
Obraz (2K) jest bez zarzutu, jak to zazwyczaj w Criterionie, dźwięk takoż (5.1, ale brzmi bardziej jak stereo), na płycie jest też sporo dodatków (m.in. reportaż ze zjazdu twórców, aktorów i fanów w 10. rocznicę premiery filmu), a w pakiecie znajdziemy również starannie przygotowaną 72-stronicową książeczkę (z kilkoma ciekawymi tekstami wspominkowymi i dowcipnymi profilami bohaterów) oraz oryginalny plakat w estetyce powielaczowych fanzinów z lat 70.
Mocne 8/10 i kandydat do wielokrotnego oglądania.