10-01-2025, 11:07
W zeszły poniedziałek miałem przyjemność po pewnej przerwie odwiedzić krakowskie kino "Pod Baranami" gdzie obejrzałem napisany i wyreżyserowany przez samego "Lexa Luthora" i "Marka Zuckerberga" obraz "Prawdziwy ból" ("A Real Pain"). Film o czym jest pewnie wiecie bo z racji tego, że zawiera motyw podróży przez Polskę (bo jak dla mnie nie po Polsce) sprawa była szczegółowo relacjonowana w naszych mediach. Pokrótce zatem: dwóch kuzynów, wnuków żydówki ocalałej z Holocaustu, przybywa z USA by odbyć sentymentalną podróż do miejsc związanych z męczeństwem Żydów a także pierwotnego miejsca zamieszkania ich babci. Scenariusz porusza tematy związane z tym jak trzecie pokolenie ma żyć w obliczu niewyobrażalnej tragedii ich przodków a osoba z którą film oglądałem poruszyła w dyskusji po projekcji jeszcze szerszy temat szans, miejsca w życiu i perspektyw kolejnych pokoleń imigrantów. Sam film jest bardzo kameralny (i wnętrza kina świetnie korespondowały z tą jego cechą) - jest to krótka (90 minut) fabuła, bardzo oszczędna w środkach wyrazu artystycznego, ilustrowana głównie kompozycjami Chopina.
Mam zapewne stępioną wrażliwość lub też nie jestem adresatem obrazu (to raczej pewne), ale nie uznałem go za do głębi poruszający. Z jednej strony nie jest to wyciskacz łez, ale z drugiej i nie jest to "smutna komedia", choć widzowie od czasu do czasu wybuchali śmiechem. Polska jest zaledwie tłem dla wydarzeń, filmowana jest w sposób bezpośredni, prosty, bez prób robienia pocztówkowych ujęć. Podobnie większość obsady jest niemal wyłącznie tłem dla emocjonalnego pojedynku kuzynów, oddawanego w większości bez walki przez jednego z nich. Te ich zmagania nabierają treściwego kształtu z reguły na zdobywanych przez nich dachach kolejnych budynków (perspektywa? dystans?) po kilku buchach przemyconej trawki. Obydwaj są bardzo różni (i ten kontrast podkreślany jest na wszelkie sposoby - zachowaniem, stylem mówienia a nawet kolorami ubrań) i wydaje się, że jedynym co ich łączy jest właśnie babcia i to, że obydwaj nie wiedzą jak żyć skoro ich babci potrzebny był "tysiąc cudów" (cytat) by oni mogli zaistnieć.
Jest to film na chwilkę zadumy, polecam jako odtrutkę po wielkich hollywoodzkich blockbusterach, ale jeśli zostanie wydany na nośnikach (a pewnie zostanie, bo widzę przymiarki oscarowe) nie znajdzie raczej miejsca na moich półkach. Z kolei powrót do kina "Pod Baranami" był bardzo udany - w sumie nie wiele się tam zmieniło od lat, choć z początku martwiło mnie szeleszczenie opakowań po zgaszeniu świateł. Na szczęście szybko ucichło i można było w spokoju oglądać.
Cena biletu normalnego: 28 zł.
Mam zapewne stępioną wrażliwość lub też nie jestem adresatem obrazu (to raczej pewne), ale nie uznałem go za do głębi poruszający. Z jednej strony nie jest to wyciskacz łez, ale z drugiej i nie jest to "smutna komedia", choć widzowie od czasu do czasu wybuchali śmiechem. Polska jest zaledwie tłem dla wydarzeń, filmowana jest w sposób bezpośredni, prosty, bez prób robienia pocztówkowych ujęć. Podobnie większość obsady jest niemal wyłącznie tłem dla emocjonalnego pojedynku kuzynów, oddawanego w większości bez walki przez jednego z nich. Te ich zmagania nabierają treściwego kształtu z reguły na zdobywanych przez nich dachach kolejnych budynków (perspektywa? dystans?) po kilku buchach przemyconej trawki. Obydwaj są bardzo różni (i ten kontrast podkreślany jest na wszelkie sposoby - zachowaniem, stylem mówienia a nawet kolorami ubrań) i wydaje się, że jedynym co ich łączy jest właśnie babcia i to, że obydwaj nie wiedzą jak żyć skoro ich babci potrzebny był "tysiąc cudów" (cytat) by oni mogli zaistnieć.
Jest to film na chwilkę zadumy, polecam jako odtrutkę po wielkich hollywoodzkich blockbusterach, ale jeśli zostanie wydany na nośnikach (a pewnie zostanie, bo widzę przymiarki oscarowe) nie znajdzie raczej miejsca na moich półkach. Z kolei powrót do kina "Pod Baranami" był bardzo udany - w sumie nie wiele się tam zmieniło od lat, choć z początku martwiło mnie szeleszczenie opakowań po zgaszeniu świateł. Na szczęście szybko ucichło i można było w spokoju oglądać.
Cena biletu normalnego: 28 zł.


