27-12-2019, 00:53
Tylko co to znaczy "nieplanowanego ziarnistego obrazu"? Bo to mi wygląda po prostu na usunięcie ziarna, które nagle po latach zobaczył jakiś dziadek i mu nie przypasowało. To samo z Vabankiem - skoro już żeś nałożył te filtry i nakręcił przez nie, to znaczy, że taki jest obraz. I tak też film przez kilka dekad egzystował, takim go wszyscy znają. I nagle "a w sumie wiecie, bo myśmy tego nie planowali, więc kij wam teraz w oko". To skoro żeście, kurwa, nie planowali, to trzeba było albo tak nie kręcić, albo tak nie wypuszczać do kin, łosie. Bo już naprawdę ręce opadają. To nie są przecież brudy czy uszkodzenia taśmy, tylko ostateczny wygląd danego filmu, kiedy wszedł do kin właśnie w takiej formie i bez adnotacji, że "ta mgiełka to przypadkiem". Przecież to jest nieprofesjonalne podejście do własnych dzieł. I brak konsekwencji. Przecież jak ktoś maluje obraz i potem wieszają tenże obraz w muzeum, to koleś po latach potem nie przychodzi i nie domalowuje chmurek w tle, bo "w sumie taki miałem zamysł od początku ale zapomniałem".