Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Obcy - seria
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
Hm Ridley Scott w końcu się zrehabilitował i dał nam film na jaki zasłużyliśmy. Pełnokrwisty thriller sf z Obcą formą życia, która jak nigdy sieje pogrom i przerażenie... yyyy Taki Chuj !!! [Obrazek: 1f61b.png]:P Pierwsze czterdzieści pięć minut ogląda się naprawdę dobrze, bo wtedy czuć Scotta z 79tego, który w umiejętny sposób potrafi przedstawić nam ciekawą załogę, nowy statek a motyw przewodni z pierwszej części Obcego skutecznie wywołuje chwilę nostalgii i niepokoju. Można by powiedzieć że jakby remakuje samego siebie, ale w bardzo ciekawy sposób ( patrz nietypowe odkrycie sygnału z planety która jak się okazuje skrywa wiele tajemnic ). Mówię sobie Fuck tak właśnie powinien wyglądać Prometeusz i zaczynam odczuwać obawy, że z momentem wylądowania na planecie Inżynierów gówno uderzy w wiatrak... I tak właśnie się staje

- lądujesz na kompletnie obcej niezbadanej planecie i nie zakładasz żadnego skafandra, maski, hełmu niczego co mogłoby cię zabezpieczyć przed szkodliwymi - nieznanymi mikro organizmami.
- dokładnie wiadomo kto kiedy zaraz zginie i jest to tak nie umiejętnie przedstawione że głowa mała. Oscara zdobywa lasia która w obcej pozaziemskiej budowli opuszcza ekipę ponieważ chce wziąć prysznic i się ogarnąć. Tak tak laska chce wziąć prysznic w wymarłym pozaziemskim mieście.
- Obcy rośnie w pięć minut
- David jest odpowiedzialny za powstanie Obcego ja pierdole. Cały mistycyzm tej postaci został spuszczony w kibel... Android jest stwórcą, tajemniczych jaja, twarzożłopów...
- Końcowy twist idzie odgadnąć od momentu w którym David ścina sobie włosy, aby upodobnić się do Waltera.
- Twist który już znam od samego początku został upgrejdowany >> David wygenerował zarodek Twarzożłopa, który idealnie mieści się w szufladzie z zarodkami kolonistów, mało tego przenosi je w swoim żołądku. haha
- Na koniec nieszczęsny Obcy... strasznie komputerowy, jest chamsko wymuszony nie czuje od niego nic kompletnie. Neomorfy siały większy respekt niż ta postać. Na dodatek jest tutaj tak chujowo pokazany, że szok.

Tak naprawdę trzeci akt to jedna wielka blockbusterowa papka, która ma jak najszybciej i efektownie zakończyć to widowisko. Tak więc hybryda świetnego Obcego z gównianym Prometeuszem który niestety polewa całość niesmacznym nikomu nie potrzebnym lukrem 5/10 Fuck this shit.
Idąc bez oczekiwań i tak się rozczarowałem. Pierwsza połowa filmu, którą wielu chwali, nie jest o wiele lepsza od tego pierdolnika, który zaczyna się po wylądowaniu na planecie. Umiejętnie przedstawia bohaterów? Których? Mam na nich jeszcze bardziej wywalone niż na załogę Prometeusza. Tam było przynajmniej kilka postaci, którym aktorzy nadawali odrobinę charakteru. Tutaj tylko mnie irytowali. Ta laska co lata po tej szalupie to jest jakaś parodia. Takie osoby są wybierane do załogi statku, który ma kolonizować planetę na drugim końcu wszechświata? Zresztą z pozostałymi nie jest lepiej. Jedynie "Ripley" jakoś daje radę i kwestionuje te durne decyzje, jakie podejmuje kapitan, ale to chyba tylko tak dla zasady, bo nic z tego nie wynika. O przechadzaniu się po obcej planecie bez skafandrów to już mi się nie che nawet wspominać. To jest po prostu istny festiwal głupoty. Jedynym ciekawym aspektem tego filmu jest postać Davida i rozwiązanie zagadki pochodzenia Obcego, które przypadło mi do gustu. Szkoda, że Ridley nie skupił się na tym wątku i nie zagłębił się w filozoficzne rozważania, tylko nieumiejętnie bawił się w tani horror . Może wyszłoby z tego coś lepszego. Motyw z unicestwieniem Konstruktorów też był ciekawy i bardziej mnie przejął niż los bohaterów Przymierza. Co do CGI to sam Obcy wygląda ok, bardziej mnie raził ten biały stworek. Confused
Chcecie tu powiedzieć , że od 1992 nie potrafią nakręcić nowego filmu z lepszymi efektami specjalnymi niż w starych odsłonach (jak na swoje czasy oczywiście)?
Byłem dziś na Enemefie z Obcym, więc miałem okazję bezpośredniego porównania "Prometeusza" i nowego filmu Ridley'a Scotta. Wyszło dramatycznie ... leży dosłownie wszystko. Od topornych dialogów prowadzonych przez bezbarwne, nudne postacie (lub przejaskrawione jak David czy ten kapitan grany przez Crudupa ... miał w sobie tyle charyzmy, że aż zapomniałem jak miał na imię w filmie Tongue ), działające w sposób jeszcze głupszy niż w "Prometeuszu" (to co odwaliła partnerka Danny'ego McBride'a przebija zgubienie się Fifielda w tamtej jaskini czy ucieczka Vickers i Shaw przed statkiem obcych prosto przed siebie zamiast na bok). Niektóre wątki są totalnie z du!@ i nie trzymają się nawet szczątkowej logiki jak, np. zabicie Shaw przez Davida (po co? dlaczego? co ona mu takiego zrobiła?) czy motyw z tymi zarodnikami (David tłumaczy w pewnym momencie jednemu z bohaterów, że to całe "black goo" nie działa na rośliny a jedynie na "mięsiste" osobniki - gdzie tu jakakolwiek spójność logiczna).

Plusy:
- yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy ... na siłę dałbym zakończenie, choć nie było dla mnie zaskoczeniem z racji krążącego po sieci zarysu scenariusza
- w miarę ciekawą postacią jest Walter, choć nawet nie zbliża się do poziomu Davida z "Prometeusza"

Minusy:
- scenariusz
- dialogi
- płytkie, jednowymiarowe postacie
- film kompletnie nie broni się jako spoiwo z innymi filmami z uniwersum Obcego
- film kompletnie nie broni się jako niezależna historia
- film kompletnie nie broni się jako horror
- "zepsucie" Davida (z ciekawej postaci stał się irytujący i infantylny)
- to się James Franco nagrał w tym filmie Big Grin
- kompletnie zmasakrowany wątek z Shaw
- kompletnie zmasakrowany wątek z inżynierami

Ode mnie zasłużone 2/10
Alien: The Darwin Award Contest
Rola Franco mnie rozjebała ale pozytywnie Smile Potem było nieźle, nieźle to wyglądało, był niezły klimat, a apogeum tego, co wtym filmie dobre, miało miejsce wraz ze zgonami kilku pierwszych osób. No a potem pojawił się David i w tym momencie film zwyczajnie siada. Za to końcówka nie jest zła, choć "twist" był z tych co to widza raczej by zaskoczyły, gdyby nie miały miejsca. Gorzej, że najwyraźniej coś, co samo się nasuwa całkowicie zaskakuje bohaterów - srsly? Ani przez moment nie pomyśleliście o tym?

Nominowani do nagrody Darwina:

- kapitan:
CLICK

- żona kapitana co to, kurva, za odruch obejmowania rzygającego krwią, zarażonego kij wie czym delikwenta?
- no i oczywiście Daniels - tępa dzida wskakuje do lodówki i dopiero wtedy zadaje pytanie, które może zdemaskować świrniętego androida - congratulations!

Można by wymieniać dalej, ale ci wyżej to moi faworyci.

CGI-Alien wygląda w porządku, zaliczył lepszy występ w świetle dnia niż Batman. Zdjęcia, scenografia na plus, muzyka na plus gdy cytuje wcześniejsze filmy - tylko to z niej zapamiętałem.

6/10 - i czekam na sequel so very much Smile

PS. Ridley za bardzo się inspiruje AVP, najpierw cały początek Promka, teraz turbo-cykl rozwojowy aliena, chyba nawet szybszy niż w filmie Andersona.
A mnie Obcy Przymierze podobał się i to bardzo. Jest dużo lepszy od Prometeusza i to mi wystarczy. Oczywiście do starej dobrej sagi jest mu daleko ale ja mnie oczekuję, że kolejne części obcego w jakikolwiek sposób dorównają kultowej serii. Trochę mnie irytuje fakt, że Scott idzie utartymi sciezkami: nieznany sygnał ktory nalezy zbadac, zaloga laduje na obcej planecie, dzwig vs obcy... to już było - scenariuszowy loop czy co? Fajnie ze historia obcego mocno posuwa sie naprzod i to w kierunku ktorego sie nie spodziewalem - nie czytalem zadnych przecieków ani domyslow wiec jestem mile zaskoczony. Z niecierpliwoscia czekam na dwa kolejne ciagi dalsze.
Ciemne kadry i słabsza technologia niż w Prometeuszu miały być ukłonem w strone fanów klasycznych części. Nie udało się. Fassbender urasta do miana najbardziej przereklamowanego współczesnie aktora. Gdzie ten genialny chłopak z Głodu? Film irytujący bardziej niż Prometeusz, robiący z widza debila. Granie na flecie, aby pokazać motyw kreacji. Szanujmy oglądających. Trochę lepiej robi się przy próbie odlotu. Jest akcja, nie ma filozofowania i Fassbendera jako Robina z Sherwood. Dwa filmy straconych nadzei. AvP 2 mimo, że bywał absurdalny, nie pretendował do niczego więcej. Do tego zwalili wątek z potencjałem vide Architekci. Podsumowując: Odrzucam jako widz genezę Aliena z tych dwóch filmów. Obcy po prostu BYŁ, ale tylko w towarzystwie Ripley. 4/10
Jestem w tej grupce osób, które bardzo lubią Prometeusza. Od seansu kinowego, po późniejsze domowe powtórki - cały czas ma on u mnie wysokie noty. Jasne, nie można mu było zaprzeczyć tego że miał swoje głupotki, w paru miejscach próbował skakać wyżej niż potrafi, a prócz tego nie działał jako pełnoprawny prequel Obcego. Miał jednak zdecydowanie więcej plusów: budowanie ciekawej mitologii, genialne zdjęcia, świetna oprawa muzyczna, bardzo fajny klimat. Traktowałem ten film jako naprawdę ciekawy, całkiem dobry aktorsko, świetny wizualnie i wciągający spin-off dziejący się w uniwersum Obcego, który swoim zakończeniem definitywnie pokazywał że zamierza iść w swoją stronę - zostawiając Xenomorphy i linię fabularną pierwszego Aliena gdzieś w tyle. Niedługo po premierze Prometeusza pojawiały się pierwsze informacje na temat sequela, mającym traktować o odkrywaniu planety Inżynierów, rozwijania wątków zaczętych w Prometeuszu, i dalszych historii związanych z Elizabeth Shaw oraz Davidem (najprawdopodobniej rozciągniętych do rozmiarów trylogii). Już cieszyłem japę, bo z samego zarysu nadchodzącej fabuły wynikało że mogło wyjść z tego coś naprawdę fajnego - szczególnie że motyw "grupa-naukowców-odkrywa-nową-planetę-i-zachowuje-się-jak-kompletni-idioci" mamy już za sobą, więc można skupić się na tym co w Prometeuszu naprawdę grało.

Zapowiadało się dobrze. No, ale rzeczywistość jest jednak suką, bo Ridley Scott się przez 6 lat zdążył rozmyślić - zdecydował że woli jednak skupić się na powrocie do Xenomorphów i budowaniu fabularnego pomostu do pierwszego Aliena, a pomysł na robienie ciekawego spinoffu, które mogłoby być naprawdę dobrym sci-fi, to można w sumie wyrzucić do śmietnika. Co więc przynosi nam "Obcy: Przymierze"?

Minusy:

-> na wypadek gdyby widz zapomniał co było śmierdzącą częścią Prometeusza, to mamy (ponad?) połowę filmu będącą festiwalem jeszcze gorszego debilizmu - ludzie popełniający w chuj irracjonalne decyzje, a mający być wyszkoloną załogą statku kosmicznego.

-> zakończenie wątków Prometeusza w formie "ej weźmy zamiećmy to pod dywan, może się nikt nie kapnie" - mamy więc historię rodem ze średnich fan-ficów, zabijającą na wieki wieków całkiem spory potencjał

-> niezwykle płytkie wytłumaczenie genezy Xenomorphów - David mający stać za ich stworzeniem? Jeśli już postawili na tworzenie prequelów Aliena, to powinni opieprzyć Prometeusza w całości i wymyślić coś naprawdę oryginalnego, a nie łączyć dwie fabuły w jedno i tworzyć z tego niestrawną papkę.

-> ten plot twist na samym końcu filmu? heh, chyba tylko dla tych ludzi którzy oglądali go tylko przez ostatnie 20 minut, a prócz tego sprowadzający intelekt głównej bohaterki do poziomu kaktusa. Było to coś tak oczywistego, że naprawdę miałem nadzieję że nie pójdą tą drogą - ale jednak poszli

-> film jest niezwykle pocięty - widać to już na samym przykładzie Jamesa Franco, którego rola w tym filmie początkowo miała obejmować coś z co najmniej 20 minut (nakręconych scen!), a finalnie trwa chyba 30 sekund (i to jakich)

-> nowi bohaterowie są niezwykle płytcy, nieinteresujący, i jak wcześniej wspomniałem - niewiarygodnie tępi (prysznic w zapomnianej świątyni na obcej planecie, wiedząc że gdzieś w okolicy grasuje mordercza istota - sam nie wiem, to już komedia czy jeszcze dramat?)

-> cykl rozwoju obcego można porównać do skrajnie przejaskrawionych reklam maści na porost włosów

-> czy mi się już miesza w głowie, czy obcy zaraz po narodzeniu machał porozumiewawczo do Davida swoimi kończynami?  Huh

Plusy:

-> trochę nostalgii

-> trochę dobrych scen

-> nawet dobre CGI

-> świetne zdjęcia

-> warstwa audiowizualna na wysokim poziomie

-> całkiem przyjemny set-design na planecie Inżynierów

Podsumowując. Film jest: 1) gigantycznym kopem w jaja dla fanów Prometeusza którzy mieli nadzieję na rozwinięcie rozpoczynającej się w nim historii 2) trochę mniejszym kopem w jaja dla fanów Aliena, którzy chcieli mieć prequel z krwi i kości dopisujący naprawdę ciekawą historią 3) niestrawną papką dla ludzi chcących dobrego sci-fi 4) filmem który ucierpiał na różnego rodzaju wycinkach scen. Ale zdjęcia ma ładne.

Na sequele (bo mają być aż dwa? :S) jakoś nie czekam, nie wydaje mi się żeby można odratować tę historię w jakiś sensowny sposób. Jak wyjdzie jakiś Director's Cut to obejrzę, ale jeśli nie - to nie zanosi się na szybką dobrowolną powtórkę. Aktualny ranking filmów z tej serii: Alien > Aliens > Prometheus > Alien 3 > Alien: Covenant > Alien: Resurrection (chociaż przynajmniej to można traktować jako coś z pogranicza kampu, a Przymierze traktuje siebie bardzo poważnie).
(27-05-2017, 10:16)Verrax napisał(a): [ -> ]Jestem w tej grupce osób, które bardzo lubią Prometeusza. Od seansu kinowego, po późniejsze domowe powtórki - cały czas ma on u mnie wysokie noty. Jasne, nie można mu było zaprzeczyć tego że miał swoje głupotki, w paru miejscach próbował skakać wyżej niż potrafi, a prócz tego nie działał jako pełnoprawny prequel Obcego
Tak fascynująca i głęboka historia łopatologicznie przedstawiona z debilnymi naukowcami w tle do wyrżnięcia. Miodzio Smile.
Reżyserowi zapewne coś tam świtało i błyskało po komiksie Aliens : anioły apokalipsy i po kilku innych w podobnych klimatach (Obcy stworzeni jako rasa do niszczenia nieudolnych eksperymentów). Ten film to był nieudolny eksperyment i nie powinien wchodzić nawet w skład sprzedaży filmów Aliens by nie zatruwać smrodem tego arcydzieła i nie tworzyć jemu podobnych. Niestety nie udało się i zamiast rozwijać universum Obcego po filmie Aliens, dostajemy kolejnego gniotu w klimacie pseudo-horroru.
Jestem po seansie domowym na formacie 4k. Wizualnie jest naprawdę nieźle. Niestety po raz kolejny udowodniono nam , że jednak poprzeczka postawiona lata świetlne temu jest nie do przeskoczenia. Kompletnie, ale to kompletnie zero klimatu nawet w 10% z poprzednich starych odsłon. Tamte filmy to przede wszystkim budowanie napięcia muzyką - ta seria cechowała się ponurą niespokojną muzyką do dziś lepszej nie słyszałem w żadnej nowej odsłonie, efekty dźwiękowe w tamtych filmach nawet efekt otwieranych drzwi budował klimat, ktoś dbał nad każdym szczegółem i budował to z pasją.

W nowej odsłonie zauważyłem , że twórcy się napatrzyli na grę Alien isolation. Obcy mają włączone "god mode" i są praktycznie niezniszczalni, serie z karabinów średnio na nich robiły wrażenie. Z tego co pamiętam po narodzinach Alien potrzebował 24h na rozwinięcie się do dorosłego osobnika i musiał się dobrze odżywiać. Tutaj pożywienia mu nie brakowało w postaci kretynów, ale czy to dlatego ,że praktycznie sami mu włazili do paszczy to tak szybko mógł rosnąć?
Najgorsze co może być, że ten koszmarek , tworzy ciąg dalszy historii o genezie powstania Obcego i próbuje zniszczyć całą tajemniczą otoczkę tej rasy. Tylko po co?
Na pierdołami ,że ponad 2000 kolonistów leci bez wsparcia Colonial marines nie będę się pastwił, bo to lot w jedną stronę, ani nad tym , że tak chętnie sobie chodzą bez żadnych skafandrów
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19