Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Gwiezdne wojny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jak się nie wraca do oryginalnej wersji z 1977, to nie dziwne, że można zapomnieć, co tam faktycznie było.
Ja tych późniejszych wersji nie oglądam już od lat i tylko utwierdzam się w przekonaniu, że nigdy nie były do niczego potrzebne.
Lucas powinien był wziąć przykład ze Spielberga i wycofać się z tego szamba, gdy filmy wychodziły na Blu.
Z jednej strony cię rozumiem ale z drugiej gdyby Lucas zupełnie nie dotykał swoich GW to by one raczej nie przetrwałyby próby czasu ... a przynajmniej niektóre sceny. Na pierwszy rzut oka nawet w/w film z YT pokazuje, że jednak kosmetyka była potrzebna choć może nie zawsze i nie wszędzie.

No to w takim razie pytanie: czy wersje na UHD starych GW też są w jakiś sposób zostały poprawione przez Lucasa bo np.: żeby się dostosować do najnowszych GW?
Oglądałem dwa dni temu New Hope ze skanów taśm (tzw projekt 4K77). Nie ma tam NIC na tyle problematycznego żeby to trzeba było poprawiać.
(02-06-2020, 18:11)Glaeken napisał(a): [ -> ]Z jednej strony cię rozumiem ale z drugiej gdyby Lucas zupełnie nie dotykał swoich GW to by one raczej nie przetrwałyby próby czasu ... a przynajmniej niektóre sceny.
Trylogia Star Wars to jedyne filmy w historii kina które spotkało to, co zrobił Lucas - nie ma drugiego filmu, który byłby tyle razy modyfikowany, na przestrzeni tylu lat.

Scott raz zrobił Final Cut Blade Runnera, Spielberg edycję specjalną E.T. która i na Blu-ray, i na UHD już się nie ukazała a reżyser przyznał że była błędem, najwyraźniej wycofał się też z kosmetycznych poprawek efektów w trylogii Indiany obecnych na DVD, które też na Blu-ray nie trafiły.

Nie rozumiem jaki tok myślenia stoi za stwierdzeniem jak to powyżej. Film, tak jak każde inne dzieło sztuki, jest świadectwem swoich czasów. Udawanie że w 1977 roku były efekty komputerowe z 1997 roku to jakiś absurd.
Zabiegi Lucasa są znacznie bardziej inwazyjne od wszelkich mi znanych dir cutów czy final cutów. Poza tym w/w filmy Scotta czy Spielberga nie są częściami sagi która była "dokręcana" z obu stron (prequele i sequele) na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Nawet nie ma co porównywać.

Przecież wiadomo było, że po nakręceniu nowych epizodów czyli I-III całość nie będzie się kleiła ze starymi GW co niewątpliwie wiele fanów skrupulatnie wypunktuje zatem te zabiegi Lucasa - czy to się komuś podoba czy nie - w ogóle mnie nie dziwią. Dziwi mnie jedynie, że mu się chciało wracać po raz kolejny żeby znów coś zmienić. Kiedyś trzeba powiedzieć stop.
Gwiezdne wojny, a konkretnie oryginalna trylogia, przez te wszystkie prequele, sequele, spin-offy, przeróbki itd. zatraciły swoje zakotwiczenie w czasie, stały się taką bezczasową hybrydą, mieszaniną. Tymczasem jeśli miałbym ochotę zobaczyć Gwiezdne wojny (a już bardzo dawno nie widziałem oryginalnej trylogii), to tylko jako filmy z przełomu lat 70. i 80. z charakterystycznymi dla tego okresu zaletami i ewentualnie niedoskonałościami, tak samo jak kiedy chcę obejrzeć film noir, to chciałbym zobaczyć go właśnie jako przykład tego, jak robiono filmy w latach 40., bez żadnych poprawek, uwspółcześnień. Normalnie filmów się tak nie traktuje; natomiast Lucas potraktował oryginalną trylogię nie jako dzieło filmowe, ale jako produkt, który trzeba uwspółcześnić, dostosować do danej widowni, bo inaczej nie będzie się podobać. I w tym wszystkim irytuje mnie nie tylko to, że te przeróbki czynią te filmy słabszymi, ale też to, że stoi za tym założenie, że dzisiejszy widz nie jest w stanie mieć satysfakcji z zobaczenia filmu, który nie wygląda na zrobiony w zeszłym roku. Oczywiście może jest to założenie prawdziwe dla większości liczącej się w takich kalkulacjach widowni, ale nie dla mnie i chyba nie jestem odosobniony.

O tym, że niektóre z tych przeróbek miały dopasować starą trylogię to prequeli, to nawet nie chciałem pamiętać. Smile

Rozumiem, że po latach, w obliczu nowych możliwości, można chcieć poprawić jakieś ewidentne błędy, tak jak w czasie rekonstrukcji "Pana Wołodyjowskiego" usunięto ciężarówkę z jednej ze scen oblężenia Kamieńca bodajże. Natomiast nie zdecydowano się na to, by np. odchudzić i odmłodzić Tadeusza Łomnickiego w "Potopie"; zobaczymy, może podczas rekonstrukcji "Ogniem i mieczem" wygenerują go komputerowo i zastąpią nim Zamachowskiego. Smile

Niedawno dowiedziałem się w ogóle o istnieniu czegoś takiego, jak 4K77 i te pozostałe związane projekty, co chyba jest dobrą okazją do przypomnienia sobie tych filmów. Tylko nie wiem, którą wersję wybrać, tyle ich tam jest. Smile Na pewno jakąś bez DNR-u. Smile
Cytat:Przecież wiadomo było, że po nakręceniu nowych epizodów czyli I-III całość nie będzie się kleiła ze starymi GW co niewątpliwie wiele fanów skrupulatnie wypunktuje
Czy Cameron poprawiał Terminatora bo powstały sequele?
Czy Scott poprawiał Aliena ze względu na sequele i prequele?
Czy Miller poprawiał stare Mad Maxy?

Specjalne edycje Lucasa też nie sprawiają, że stare filmy się bardziej kleją z nowymi, za to sprawiają, że w starych filmach są elementy, które się nijak nie kleją z resztą filmu, w którym się znalazły. Mi takie coś jest nie tylko do niczego niepotrzebne, ale i zwyczajnie mi przeszkadza więc mam na półce tylko DVD (bo gdzieś te koperty z 4K77, 4K83 i Despecialized trzeba upchnąć) i NIGDY nie kupię żadnego wydania SW, które nie będzie zawierało oryginalnej wersji.
(02-06-2020, 18:36)Mierzwiak napisał(a): [ -> ]Film, tak jak każde inne dzieło sztuki, jest świadectwem swoich czasów. Udawanie że w 1977 roku były efekty komputerowe z 1997 roku to jakiś absurd.
(02-06-2020, 18:51)Pan Anatol napisał(a): [ -> ]Normalnie filmów się tak nie traktuje; natomiast Lucas potraktował oryginalną trylogię nie jako dzieło filmowe, ale jako produkt, który trzeba uwspółcześnić, dostosować do danej widowni, bo inaczej nie będzie się podobać.
Otóż to. To produkt a nie film. To biznes a nie sztuka. To marka a nie pojedynczy tytuł. To uniwersum a nie zamknięta historia. Potężna marka od lat budowana z myślą o pokoleniACH a nie pokolenIU. Po przejęciu przez Disneya dopiero teraz zacznie się monstrualny drenaż kieszeni fanów przez następne... ohoho.. ile lat. Jedyny i to dość zabawny pozytyw tego wszystkiego jest to, że być może to będzie jedyny produkt Hollywoodu łączący pokolenia.
(02-06-2020, 18:57)Gieferg napisał(a): [ -> ]Czy Cameron poprawiał Terminatora bo powstały sequele?
Czy Scott poprawiał Aliena ze względu na sequele i prequele?
Czy Miller poprawiał stare Mad Maxy?
Cała trójka zaczęła w odpowiedniej kolejności czyli od części 1 i założę się, że żaden z nich w owym czasie nawet nie spodziewał się sukcesu ani kolejnych części. Innymi słowami: nie było to odgórnie zaplanowane. Z kolei Lucas Nową Nadzieję na dzień dobry nazwał jako epizod IV.
Tak czy inaczej GW to przypadek bezprecedensowy.
(02-06-2020, 18:44)Glaeken napisał(a): [ -> ]Przecież wiadomo było, że po nakręceniu nowych epizodów czyli I-III całość nie będzie się kleiła ze starymi GW
Pod jakim względem?

Technicznyn? No shit, Sherlocku. I dalej się nie kleją bo powstały dekady wcześniej niż I-III, a przecież wszystkich efektów Lucas nie poprawił i nie zastąpił więc to argument wart tyle, co model komputerowej Jabby z 1997 roku i równie sensowny, co pojechanie Mrocznego widma DNRem żeby wyglądało jak kręcone cyfrą Atak klonów i Zemsta Sithów.
(02-06-2020, 19:04)Mierzwiak napisał(a): [ -> ]I dalej się nie kleją bo powstały dekady wcześniej niż I-III, a przecież wszystkich efektów Lucas nie poprawił i nie zastąpił
NIGDY nie będą się kleić co by Lucas zrobił lub nie zrobił Wink Każdy krok jak i bezczynność (może poza skreśleniem numeracji epizodów starych GW i niekręceniem kolejnych sequeli/prequeli) jest zła. Po prostu stare epizody są w środku jak kości i są kultowe a cała reszta to średnio smaczne mięso które powstało o wiele lat za późno.

Aktualnie to tylko pojedyncze historie jak Łotr 1 mają sens. Zresztą mój ulubiony wariant uniwersum GW o czym wielokrotnie pisałem.